Gilenya ciąg dalszy

Cieszę się strasznie, że cieszycie się razem ze mną. Tak, Gilenya w systemie, jestem leczona :) Pytacie jak się czuję? Czuję się normalnie. Jak wcześniej. Tu nie chodzi o spektakularną poprawę i ja wiem, że tej spektakularnej poprawy nie będzie. Chodzi o to żeby zahamować chorobę! Leku na stwardnienie rozsiane, który by cofał objawy, które już wystąpiły, jeszcze nie wynaleziono. Ale jestem pełna nadziei, że Gilenya, którą biorę zahamuje postęp choroby. W końcu po to ją wymyślono. I z jakiegoś powodu tyle kosztuje… W każdym razie czuję się wyśmienicie. Może nie zaczęłam nagle biegać albo kontrolować pęcherz i inne rzeczy, ale żyję wiarą, że nie będzie gorzej. A jeśli będzie – że nastąpi to dużo później niż by nastąpiło bez magicznego leku Gilenya. Czuję się lepiej. Tak na serduchu. Lżej. Jest dobrze.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Koniec Agaty. Tak właśnie.

Barbara Kazana