Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

Barbara Kazana

Obraz
Cześć kochani. Posłuchanie pani Basi polecam wszystkim, i zdrowym i chorym.Piękna, dobra i mądra zielarka, naturoterapeutka. Wielka wiedza i piękne serce. W tym filmiku jest między innymi odpowiedź, dlaczego po płukaniu rano ust olejem kokosowym, zaczęłam płukać usta wodą z wodą utlenioną. I inne rzeczy, WARTO.

O jednej rzeczy

Obraz
Cześć kochani. Była taka książka… Nie pamiętam o czym, ale pamiętam że niezła… „Jedna rzecz”. Ale dziś, nie o tym chciałam. Dziś o mojej jednej rzeczy.    Nie pamiętam, czy pisałam Wam kiedyś o liście 10 rzeczy, które możemy zrobić, jeśli chcemy zacząć bardziej kochać siebie. Lista jest autorstwa Louise Hay. Parę dni temu słuchałam jej wykładu odnośnie tej listy i powiedziała coś, co (słyszałam już wcześniej mnóstwo razy, ale dopiero do mnie dotarło) nagle wydało mi się wielkie.   „Zrób tylko numer jeden na tej liście. A pozostałych elementów już nie będziesz musiał robić, one wtedy przyjdą same”. Co było tym numerem jeden na liście Louise Hay? „Przestań się krytykować”. I tak sobie pomyślałam… wow… rzeczywiście, jak nauczę się tej tylko jednej rzeczy… Jak przestanę się krytykować… Nie będę miała potrzeby, żeby się ciągle straszyć, żeby być dla siebie niemiła. Będę dla siebie cierpliwa, będę czuła, że wszystko dobrze, że jestem bezpieczna. Nie będę miała potrzeby krytykować, a

O decyzjach, kwestii bezpieczeństwa i zaufaniu

Cześć kochani :) Jak zdrówko? Jak samopoczucie? Świetlicki napisał tekst "przeprowadzka": z ło do bro Ok, tak naprawdę tytuł notki dzisiaj mógłby śmiało być „o zaufaniu”. Bo w tym tytule zawiera się wszystko. Jeśli ufasz, że jesteś zaopiekowany, jeśli ufasz, że nie jesteś sam, jeśli ufasz że siła, która Cię stworzyła, chce tylko Twojego dobra… Jeśli ufasz… Jeśli masz tę jedną rzecz… Masz już tak naprawdę wszystko. Reszta przyjdzie sama, bo ufając, POZWALASZ na to, żeby przyszła.    I jesteś bezpieczny, bo ufając wiesz, że jesteś bezpieczny. I możesz się rozluźnić w kwestiach decyzyjnych (Czy to był dobry wybór co dziś zrobiłam? Czy to był NA PEWNO dobry wybór? Czy nie mogłam zrobić nic lepszego?). Relaksujesz się. Wiesz, że zawsze wybierasz, najlepiej, jak się da. Zawsze. Niezależnie, czy sprawa jest „wielka”, czy „malutka”. Czy jest to kwestia wyboru męża, czy też wyboru koloru ubrania w czwartek. Relaksujesz się, bo wiesz, że życie działa na twoją korzyść. A ty ze

O ciałku jeszcze trochę

Obraz
Cześć kochani. Kocham, że dzień się już robi taki długi. Kocham widzieć wschody słońca, jak wstaję. Kocham, że jakby wszystkim zaczyna się chcieć rzeczy. Pachnie wiosną.  Ostatnio pisałam, że warto być dobrym dla swojego ciała.  A czym się kierować, jak dopiero zaczynamy go słuchać? Moim zdaniem przyjemnością. Szczególnie, jeśli chodzi o ćwiczenia – jeśli dana aktywność daje nam radość, to jest dla nas dobra. Jak nie cierpisz biegać, to najwyżej sobie możesz uszkodzić kolana, na pewno sobie nie pomożesz zmuszając się do biegania. Przecież to męka.   I jedzenie też, tu też przyjemność jest ważna – jeśli coś nam smakuje, duża szansa że jest to dla nas dobre. I odwrotnie, jeśli nam nie smakuje, nieważne jak bardzo inni nam mówią, że to jest zdrowe i tak NAM akurat nie pomoże. Mój osobisty przykład – olej lniany. WSZYSCY wiedzą, że jest terapeutyczny, jeśli chodzi o SM. Zawsze mnie mdliło, przy jego spożyciu. A potem było mi niedobrze. Ale brałam go uparcie. Aż pewnego razu tak się n

Gilenya

Cześć kochani :) Jak samopoczucie? U mnie parę baaardzo ekscytujących rzeczy. Takie, powiedzmy, manifestacyjne nasionka (na razie). Cieszę się strasznie i opowiem Wam, jak będę miała konkretniejszy plan.    2 maile i 1 komentarz z pytaniami o gilenyę, więc postanowiłam napisać. W tamtym okresie, a brałam od 2013 roku, gilenya była dla mnie wybawieniem. Ania mówi, że postawiła mnie na nogi. Dokładnie tak było, w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo wtedy nie wychodziłam z domu bez wózka. Ale stopniowo, zaczynała mi coraz bardziej szkodzić. Leukocyty poleciały na łeb i szyję, a ja zaczęłam chorować. Ciągłe infekcje, szczególnie górnych dróg oddechowych i pęcherza i w związku z tym ciągłe antybiotyki. W ustach afty, i jeszcze parę inny problemów skórnych. Nie było na to lekarstwa, a ból i dyskomfort okropny. Więc zrezygnowałam z gilenyi. Troszkę mi się pogorszyło po odstawieniu, ale już wszystko wróciło do normy i mój stan śmiało mogę określić jako stabilny.  Był jeszcze jeden intu

O ciałku

Cześć kochani. TGIF?:) O czym dziś? O dbaniu o siebie, o swoje ciało.    Nie od razu wiedziałam, czego potrzebuje moje ciało. Kiedyś, to co robiłam, było mocno chaotyczne. Testowałam różne rzeczy na zasadzie „tonący brzytwy się chwyta”. Szkodziły mi te rzeczy. Nie tylko alternatywna medycyna, ta konwencjonalna chyba zaszkodziła mi najbardziej. Lata immunosupresji (interferon, copaxone, gilenya), przez to ciągłe infekcje i antybiotyki. Lata antydepresantów, bo przecież lęk (stres) szkodzi na SM, trzeba przed nim jakoś   uciec. Sterydy przy każdym pogorszeniu. Leki przeciwzapalne przy każdym bólu. I nie tylko medycyna mi szkodziła. ŻYCIE. Lata dezodorantów z aluminium (neurotoksyna, ale kto to wiedział?). Lata past do zębów z fluorem (neurotoksyna, ale kto to wiedział?). Lata diety nie-mądrej. Lata pośpiechu. Wreszcie lata wymagania od siebie za dużo, nie doceniania siebie, stawiania sobie nierealistycznych standardów.  Nie da się wyzdrowieć z dnia na dzień. Że nagle się „oświec

O miłości i lęku

Obraz
Cześć kochani:) Co dziś za dzień? Taaaak, dzień miłości! Kocham walentynki. Tak bardzo, że codziennie je świętuję. Ale dziś oczywiście świętuję świadomiej i dobitniej. Nawet planuję serduszkowe naleśniki. Jaglano-gryczane. Z „twarożkiem” kokosowym. Pochwalę się potem:)   Pamiętacie, jak Wam kiedyś pisałam o dwóch biegunach? Na jednym jest miłość na drugim lęk. Ale to nie jest continuum, nie ma nic pomiędzy. Albo jest miłość albo lęk. To znaczy, zawsze, kiedy nie ma miłości jest lęk. Nazwijmy to zazdrością – też lęk, boję się że kogoś stracę, bo nie kocham siebie (i uzależniam swoją wartość od tego, że ktoś ją potwierdzi). Nazwijmy to złością – też brak miłości – boję się, że nie kontroluję czegoś, że nie robię wystarczająco dużo. Nazwijmy to smutkiem – brak miłości – czego się boję, może zrobienia czegoś i odpowiedzialności, może nie kocham siebie i nie daję sobie na coś szansy. Mogłabym tak mnożyć.  Co dobrego z tego wynika? Kochani, na każdy lęk jest lekarstwo. I to dostępn

O miejscu

Cześć kochani. Wiecie już, czego chcecie? Od życia, od siebie? Jaki jest TWÓJ następny krok?    Chcę się z Wami dziś podzielić, jak te „następne kroki” na naszej drodze planować. Konkretniej chodzi mi o zrobienie miejsca na nowe. Żeby zrobić miejsce na nowe przekonanie, trzeba pozbyć się starego przekonania. Nie mogę jednocześnie myśleć w coś, w co uwierzyłam dawno, dawno temu, np. „SM jest nieuleczalne” i próbować się wyleczyć, testując coraz to nowe terapie, diety, ćwiczenia. Myśl, która we mnie tkwi, że to wszystko i tak jest na darmo, sprawi, że dokładnie tak będzie. Nie mogę sobie pomóc, dopóki nie wierzę, że jest to możliwe.  Ale skąd mamy wiedzieć, jak posprzątać w naszym umyśle, żeby zrobić miejsce na nowe, dobre myśli? Które przekonania szkodzą nam najbardziej? Często przecież, nawet nie wiemy, jakie W OGÓLE mamy przekonania na jakiś temat. Powiem Wam o przykładzie przekonania, które we mnie tkwiło bardzo głęboko i jednocześnie nie było dla mnie do końca dostępne. 

O odpowiedzialności

Obraz
Jeśli nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość… Jeśli to wiemy, i nawet doświadczyliśmy tego… Może się zdarzyć takie „wow ! ”. JEŚLI naprawdę jestem twórcą w swoim życiu, to CZEGO ja właściwie chcę? Skoro mogę „pomóc” się temu zadziać, dzięki moim własnym myślom… Co to jest to „coś”, czego pragnę, co mnie spełni, co mi pomoże? Duże pytanie, co… Bardzo duże pytanie.    Myślę, że ważna jest tutaj precyzja. Konkrety. Intencja „chcę być szczęśliwy” nie jest zbyt precyzyjna. Mi pomaga po pierwsze wyobrażenie sobie dokładnie, czego bym chciała. A po drugie „poczucie” uczuć z tym związanych.  Na przykład chciałabym zacząć chodzić na basen. Wyobrażam sobie więc, że znajduję na to czas. Wyobrażam sobie, jak się będę czuła pływając i o ile lepiej się będę czuła po pływaniu. Wyobrażam sobie, jaka jestem z siebie dumna, że udaje mi się to zorganizować z dziećmi, dojazdami i tak dalej. Wyobrażam sobie, jak moje ciało się cieszy, że dostaje więcej ruchu, endorfin. Wyobrażam sobie, jak woda

O myślach ciąg dalszy

Obraz
Cześć kochani. Jak się czujecie? Niech to będzie ekstra dzień.    Ostatnio pisałam, o tym, jak ważne jest to, co myślimy. Dziś będzie o zdrowiu. Choruję, wiecie, że choruję. Jestem przekonana, że zanim zachorowało moje ciało, zachorowała dusza. Ciało jest moim zdaniem najbardziej zewnętrzną częścią człowieka, najmniej intymną. I teraz, co zrobić, żeby poczuć się lepiej?  Jeśli będę myśleć o sobie, jako o „osobie niepełnosprawnej”, jeśli będę myśleć o swoich objawach (myśleć lub opowiadać ludziom czy to w celu wyżalenia się, czy też zdobycia współczucia z ich strony), nasilam te objawy. Jeśli myślę o swoich ograniczeniach „dodaję” im racji bytu. Potwierdzam, że są, że „tak już jest”. Ale ja nie chcę, żeby tak było. Ja chcę się czuć dobrze. Dlatego skupiam się na dobrych rzeczach. Doceniam swoje sukcesy. Sukcesy w ćwiczeniach, sukcesy w odżywianiu się. Sukcesy w coraz lepszym rozumieniu siebie i w konsekwencji też rozumieniu swojego ciała.  Rozmawiam ze sobą w lustrze. Szcze

O naszej osobistej mocy

Obraz
Cześć kochani. Dzisiaj o naszej osobistej mocy. Tak jest, jeszcze troszkę o potędze naszych własnych myśli. Jesteśmy czymś więcej, niż tylko naszym ciałem. Dużo, dużo więcej. Fakt, nie jesteśmy wszystkiego świadomi stąd tutaj. Ale, czy nie zdarzyło się Wam, że w życiu, dzieje się „akurat przypadkiem” coś,   o czym wcześniej myśleliście? Jakieś „znaki” od wszechświata? Że nie jesteśmy sami, że nasze myśli są słyszane? To się dzieje.  Mam swoją teorię, po co się dzieje… Myślę, że takie „zbiegi okoliczności” czy też „znaki z góry”, dzieją się po to, żebyśmy uzmysłowili sobie rzeczy. Przede wszystkim fakt, że nie jesteśmy sami, budujące.  I druga rzecz – jak ważne jest to, o czym myślimy (swoiste ‘obudź się, wszystko, co pomyślisz ma znaczenie, może ci pomóc, ale też może ci zaszkodzić’). Kiedyś tak tłumaczyłam dzieciom, jaka jest moc ludzkich myśli. Wyobraź sobie, że masz w dłoni kubek gorącej herbaty. Pełny. I musisz z nim zejść po schodach. Schodek, za schodkiem, idzie ci ekstra