O jednej rzeczy
Cześć kochani. Była taka
książka… Nie pamiętam o czym, ale pamiętam że niezła… „Jedna rzecz”. Ale dziś,
nie o tym chciałam. Dziś o mojej jednej rzeczy.
Nie pamiętam, czy pisałam Wam
kiedyś o liście 10 rzeczy, które możemy zrobić, jeśli chcemy zacząć bardziej
kochać siebie. Lista jest autorstwa Louise Hay. Parę dni temu słuchałam jej
wykładu odnośnie tej listy i powiedziała coś, co (słyszałam już wcześniej
mnóstwo razy, ale dopiero do mnie dotarło) nagle wydało mi się wielkie.
„Zrób tylko numer jeden na
tej liście. A pozostałych elementów już nie będziesz musiał robić, one wtedy
przyjdą same”. Co było tym numerem jeden na liście Louise Hay? „Przestań się krytykować”.
I tak sobie pomyślałam… wow… rzeczywiście, jak nauczę się tej tylko jednej
rzeczy… Jak przestanę się krytykować… Nie będę miała potrzeby, żeby się ciągle
straszyć, żeby być dla siebie niemiła. Będę dla siebie cierpliwa, będę czuła,
że wszystko dobrze, że jestem bezpieczna. Nie będę miała potrzeby krytykować,
ani oceniać innych (skoro nie muszę już oceniać siebie, to nie robię tego też
innym). Pozwolę sobie na bycie sobą. Pozwolę innym na bycie, tym kim oni są.
Przestań się krytykować. A co
jeśli to wieloletni nawyk, nabyty dawno, dawno temu w dzieciństwie? Co jeśli w
ogóle nie znamy świata, gdzie ludzie się nie krytykują?
„Jeśli nie będę się
krytykować, jak mam się zmienić na lepsze?” – A ile lat już się krytykujesz? I
jak ci to zmienianie się na lepsze poszło? Pomogło się zmienić? Może poprawiło
coś innego?
Może zamiast tego spróbuj być
dla siebie wyrozumiałym. O nie, to nie jest proste, ja wiem. Dla mnie, nie jest
to proste. I zdecydowanie nie mam dla Was a-b-c wskazówek, JAK się przestać krytykować.
Ale powiem Wam co mi pomogło. Pomogła intencja. „Jestem gotowa pozbyć się
wzorca myślowego, który tkwi w mojej świadomości i który przyczynia się do
tego, że krytykuję się, zamiast się rozumieć, kochać i akceptować”. W momencie,
jak wyraziłam taką intencję, zaczęły się dziać rzeczy. Przede wszystkim
zaczęłam zauważać momenty, kiedy mam największe tendencje do krytykowania
siebie. Zaczęłam się im przyglądać. I delikatnie próbować myśleć inaczej. Nie
karać się za „błędne” decyzje dodatkowo, przez odbieranie sobie mojego własnego
wsparcia (i krytykowanie), tylko pobudzałam w sobie tą wyrozumiałość.
Wiecie, co mi pomaga w
budowaniu cierpliwości dla siebie samej? Jeśli zrobię coś, za co kiedyś
automatycznie bym się potępiła, wyobrażam sobie, co jeśli TĄ SAMĄ rzecz,
zrobiłby ktoś kogo kocham, na przykład moje dziecko, mój ukochany. Zwykle
odpowiedź jest, że natychmiast bym zrozumiała i wybaczyła. Więc skoro tak,
czemu SOBIE nie daję tego samego? Czemu dla siebie nie mam tyle miłości i
cierpliwości, co dla innych? I miłość się pojawia. Ba, nawet cierpliwość.
Mówi się, że zrozumienie to
podstawa. Wtedy nawet nie ma potrzeby wybaczać, bo nie oceniło się. Przecież
wszystko jest rozumiane. Wszystko jest dobrze. Bądźmy dla siebie dobrzy. O ile
lepsi będziemy mogli być dla innych, jak zaczniemy kochać siebie? O ile lepiej
będziemy mogli pomagać innym, jak pomożemy sobie najpierw….
Kocham Was bardzo, blessing
<3
Dzisiejszy wschód słońca. W krainie lasów, daleko, daleko stąd. |
Mądre, zgrabne.
OdpowiedzUsuńDzięki.
:) czuję jak mi skrzydełka rosną od tych twoich komplementów! :)
UsuńDzięki za dobre wiadomosci;)
OdpowiedzUsuń