O miejscu
Cześć kochani. Wiecie już,
czego chcecie? Od życia, od siebie? Jaki jest TWÓJ następny krok?
Chcę się z Wami dziś
podzielić, jak te „następne kroki” na naszej drodze planować. Konkretniej
chodzi mi o zrobienie miejsca na nowe. Żeby zrobić miejsce na nowe przekonanie,
trzeba pozbyć się starego przekonania. Nie mogę jednocześnie myśleć w coś, w co
uwierzyłam dawno, dawno temu, np. „SM jest nieuleczalne” i próbować się
wyleczyć, testując coraz to nowe terapie, diety, ćwiczenia. Myśl, która we mnie
tkwi, że to wszystko i tak jest na darmo, sprawi, że dokładnie tak będzie. Nie
mogę sobie pomóc, dopóki nie wierzę, że jest to możliwe.
Ale skąd mamy wiedzieć, jak
posprzątać w naszym umyśle, żeby zrobić miejsce na nowe, dobre myśli? Które
przekonania szkodzą nam najbardziej? Często przecież, nawet nie wiemy, jakie W
OGÓLE mamy przekonania na jakiś temat. Powiem Wam o przykładzie przekonania,
które we mnie tkwiło bardzo głęboko i jednocześnie nie było dla mnie do końca
dostępne.
Pod koniec zeszłego roku, słuchałam
sobie medytacji Louise Hay. Usłyszałam jedno zdanie, które obudziło we mnie
za-imprintowane we wczesnym dzieciństwie i wzmacniane przez całe życie w rodzinnym
domu, toksyczne przekonanie. Louise powiedziała: „You CAN live happily ever
after” („MOŻESZ żyć długo i szczęśliwie”). Wiecie, co „się powtarzało” w moim
rodzinnym domu? „Życie to nie bajka”. Więc miałam przekonanie, że życie takie
już jest, trudne. Jak usłyszałam, że mogę żyć „długo i szczęśliwie” JAK w
„BAJCE”, łzy mi popłynęły. Wiedziałam, jakie to jest ważne, w co wierzę, i
byłam taka wdzięczna, że zauważyłam przekonanie, które mnie blokowało i w
konsekwencji mogłam je uwolnić. Razem z tymi łzami. Bo życie mnie kocha. Życie
jest dobre. I sama sobie tworzę moją „bajkę”.
Inne przykłady „pieniądze nie
rosną na drzewach”, „pieniądze szczęścia nie dają”, „żeby, coś dostać trzeba
komuś odebrać”, „ktoś musi przegrać, żeby inny ktoś mógł wygrać”. Takie
przekonania, nie mogą stworzyć dostatku.
Posprzątajmy nasze umysły.
Jeśli zadasz sobie pytanie „co mnie najbardziej blokuje?” dostaniesz odpowiedź.
Może nie od razu, może w inny sposób, niż myślisz. Ale dostaniesz. I jak już
wiesz co przeszkadza, warto spróbować się tego pozbyć. Zrobić miejsce na nowe,
dobre myśli, które będą nam służyły. Nie ma potrzeby walczyć, trzymać się
przekonań „ok, to było dla mnie prawdziwe kiedyś, już tego nie potrzebuję”. Nie
denerwujesz się, jak wynosisz śmieci, jak wyrzucasz niepotrzebne rzeczy, stare
gazety, czy coś. Tak samo można zrobić z umysłem.
Ktoś powiedział, że porządki
każdego rodzaju (nie tylko mentalne, także te materialne) najlepiej robić przed
nowiem. I potem jest nowy księżyc i zaczynamy od nowa. Nowy księżyc, nowy
start. A nów zdaje się przypada teraz w walentynki. Przy pełni trudniej robić
miejsce, wtedy organizm chce zatrzymywać rzeczy w sobie, a nie uwalniać (dlatego przy pełni najlepiej jest zbierać zioła, bo mają w sobie najwięcej substancji leczniczych). Nie
wiem, co o tym myśleć. Nie jestem fanką astrologii, a i do księżyca mam
stosunek średnio pozytywny (słonko kocham:) Ale tak sobie pomyślałam, że Wam napiszę,
może z kimś zarezonuje.
Kocham Was bardzo, niech to
będzie EKSTRA tydzień, blessing <3
Ps. Jeszcze się pochwalę :)
Kto upiekł wczoraj swoją pierwszą polentę w życiu? Taką na bulionie wołowym, ze
świeżym rozmarynem i tymiankiem? :) W moich regionach tego się za bardzo nie
je, moja mama nawet nie wiedziała, co to jest. A i ja zawsze unikałam
kukurydzy, bo GMO. Ale teraz, odkąd jestem bezglutenowa, testuję nowe
rozwiązania dietetyczne. I kukurydza była bio, czyli non GMO. Da się? Pewnie że
się da! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO kurcze! Nowe wyzwanie przede mną.
OdpowiedzUsuńNoszę się z zamiarem zrobienia porządku, pożegnania pewnych spraw, sytuacji. Potrzebuję jednak na to więcej czasu niż do najbliższej pełni.
Dzięki za inspiracje.
PS Następnym razem zamień swą najlepszą kukurydzę na kaszę jaglaną, a organizm Ci się za to odwdzięczy.
Miłego wieczoru Agatko. Pa
Aaaniu, jesteś z siebie dumna co..:) JAKA mała różnica między 'daj mi czas' a 'potrzebuję czasu'.. ale JAKA wielka! Tworzysz. Pełnie-niepełnie są ciągle (i nie do końca ufam, że to temat ważny dla każdego, sami wiemy co dla nas dobre i kiedy). To nie "zadanie" na dwa dni, czy tydzień, to proces. I każdy wie najlepiej, jak go może sam poprowadzić. Wiesz najlepiej, ile potrzebujesz czasu. Spójrz na siebie z zewnątrz, z miłością. Spójrz jak ona się stara (wobec tego wszystkiego co jest dookoła), jaka jest mądra, dobra i odważna. Kochaj ją.
OdpowiedzUsuńCo do kaszy jaglanej to kocham, jem prawie codziennie od wakacji. Albo na słodko z żurawiną, migdałami, siemieniem lnianym i ksylitolem, albo na słono z nasionami, pestkami i warzywami. Czasem nawet w deserach. Ale eksperymentuję sobie z innymi rzeczami, bo nie samą kaszą jaglaną żyje człowiek (ok, Agata;)... Chociaż muszę ci przyznać, że cokolwiek nie próbuję czy testuję, fakt, że do kaszy jaglanej nie umywa się wcale.
A o tej notce, co wyżej... to ostatnia z tego małego cyklu (no może dodam jeszcze małe malutkie coś dla ducha), i potem będzie coraz bliżej ciała przez jakiś czas. Całuję <3
Ależ Ty jesteś czujna!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis i ciepłe słowa. Uczę się być dla siebie lepsza. Uczę się od najlepszej , Ciebie , Agatko.
Dla ciała też chętnie poczytam. Wszystkiego miłego. Pa
Ja czujna? Gdzieee tam!;) Maile przychodzą z komentarzami i się różniły i tyle. No dobra, jestem czujna. Zawsze, wszędzie i na każdy temat. Nie polecam, bardzo męczące;) Sama powoli z tego wychodzę...
OdpowiedzUsuńBystra jesteś .
OdpowiedzUsuńA tan walentynkowy wpis to Ci super wyszedł . Trafia idealnie w sedno. W sprawy mi bliskie.
Bardxo mi było potrzebne przeczytanie tego . Dziękuję .
Wszystkiego miłego!