Ciąg dalszy historii, czyli kto by pomyślał

Cześć kochani. Opowiem Wam co było dalej. Zdarzyła się wczoraj w moim hologramie metafora tak głośna, że prawie dosłowna. Siedzę sobie na trawie, na dywaniku do medytacji. Patrzę w dół i nie wierzę własnym oczom. Idą sobie dwie mrówki. A konkretniej jedna niesie drugą, nieżywą. Dejavu. 

I tak sobie myślę, może to jest powszechna praktyka u mrówek? Dbanie o tych którzy odeszli, noszenie ich ciałek (gdzieś). I wtedy mrówka mnie zaskoczyła. Zrobiła coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Weszła na mój dywanik. Ostatnio tego nie zrobiła. I idzie mrówka z mrówką na plecach w moją stronę. Ja dalej ledwo wierzę, że dzień po dniu, taki obrazek mi hologram pokazuje. Idzie sobie po dywaniku do mnie. Zbliżyła się i wrzuciła ciałko mrówki z pleców. Przede mną. Po czym odwraca się i maszeruje po dywaniku w kierunku trawnika. Zostawiła ją ze mną. 
 
Nie będę Wam opowiadać, czego symbolem była ta mrówka dla mnie. Co mi życie chciało szepnąć (szeptem prawie zachodzącym o krzyk). Chciałam Wam tylko powiedzieć, kochani, patrzcie. W górę, w dół, w siebie. Siebie można znaleźć w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach (które w lustrzany sposób projektują dla nas odpowiedzi na nasze własne pytania). 

Od patrzenia do miłości nie jest daleka droga. A od miłości do poczucia jedności ze wszystkim, co jest i w konsekwencji jeszcze większej miłości. Bo jak patrzysz, zaczynasz widzieć. Jak zaczynasz widzieć, zaczynasz rozumieć. Jak zaczynasz rozumieć, zaczynasz kochać. Jak zaczynasz kochać, zaczynasz czuć, że jesteś miłością i wszystko wokół ciebie, też nią jest. 

Bless you <3


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Koniec Agaty. Tak właśnie.

Barbara Kazana