Cześć
kochani :) Jak zdrówko? Ciepło, co… Ostatnio pisałam o zaufaniu. Dziś
kontynuuję temat. Znowu zadałam sobie pytanie, dlaczego nie ufamy życiu?
DLACZEGO stosujemy te wszystkie strategie, żeby je na siłę kontrolować?
Już
pisałam kiedyś, co o tym sądzę. Otóż, że nie ufamy światu, bo tam w głębi, w
nas samych, nie ufamy samym sobie. I projektujemy, tą niewiarę w siebie, na
nasz własny hologram.
A
teraz napiszę, czemu nie warto. Jest to największy auto-sabotaż jaki można
sobie wyobrazić. Nie wierzenie w siebie. Nie tylko sami tworzymy przez to mapę
prawdopodobieństw, że coś się złego wydarzy. Ale stajemy sobie przeszkodą na
własnej drodze do czegokolwiek, co chcemy zamanifestować.
Jak
może mi się coś udać, jak nawet ja sama nie wierzę że to w ogóle MA SZANSĘ się
wydarzyć? Kto ma za mnie wierzyć? To się wszystko zaczyna od nas. I albo
wybierzemy wątpliwości, czy nam się uda, już zanim zabierzemy się do pracy. I
wtedy ani praca nie będzie miła, bo wiszą nad nami tę wątpliwości i brak wiary
w powodzenie. Ani też skuteczna. Bo sukces w takich okoliczność byłby sprzeczny
z prawami fizyki.
ALBO
wybierzemy zaufanie sobie. Na początek na próbę. Na zasadzie „kto wie, może tak
mi będzie łatwiej”, „kto wie, może tak to właśnie działa, spróbujmy”. Jaka jest
najgorsza rzecz, jaka może się wydarzyć, jeśli zaufasz, że I TAK wszystko
będzie dobrze? Jeśli zaufasz, że naprawdę będzie, TYM BARDZIEJ to się wydarzy.
Najlepsza dla ciebie możliwa opcja. Może świadomie, nie byłbyś w stanie nawet
jej zaplanować? A sam to zrobiłeś. Wiara w siebie to moim zdaniem skok
kwantowy. Od auto-sabotażu do manifestacyjnej perfekcji.
Wierzę w siebie. Wiem, że mam w sobie wszystko, czego potrzebuję, także narzędzia, żeby zamanifestować, co tylko chcę. Jestem silna. Z łatwością radzę sobie ze wszystkimi przeszkodami, jakie stają na mojej drodze. I kocham moją podróż do bycia jeszcze bardziej sobą.
|
Sezon na piwonie! KOCHAM. |
Tez kocham piwone. Są takie bogate , pełne i dostojne . Trzeba tylko popierać to bogactwo, bo lubią się pod własnym ciężarem uszkodzić.
OdpowiedzUsuńWierzę w siebie. Jeszcze nie zawsze radzę sobie z przeszkodami na mojej drodze. Pozdrawiam
Napar z suszonych kwiatów piwonii pomaga na choroby układu pokarmowego, górnych dróg oddechowych i działa uspokajająco. U mnie już leży w kuchni na kartonach i się suszy :) Pije się po troszku, bo w dużej dawce to trucizna. Ktoś powiedział, że wszystko jest trucizną, tylko zależy od dawki...
UsuńJest ryzyko , jest zabawa;)
OdpowiedzUsuń