Życie Cię kocha
Dostałam zaproszenie na debatę o konfliktach społecznych. Nie pójdę, dzieci... Ale zawsze mogę się pomądrzyć tutaj:) Konflikty społeczne? Blessing. Ktoś z kim mamy konflikt pokazuje nam, odbija nam coś, co jest ważne dla naszego rozwoju, czego sami nie byliśmy w stanie zobaczyć, bez jego pomocy. Nieważne czy „my” to ja czy grupa. Gramy dla siebie nawzajem te role, uczymy się od siebie. Wyciągnąć wnioski i być wdzięcznym. To wcale nie jest trudne, a nawet zupełnie łatwe. To tylko schemat myślowy, który trzeba zmienić. Że nie ma ofiar, nie ma winnych i nie ma przypadków. Wszystko dzieje się dla naszego wspólnego dobra. Współ-tworzymy. I wystarczy że wystarczające quantum osób w grupie to zrozumie i zaczyna się shift. A na zupełnie osobistym poziomie… Jak kogoś nienawidzimy, ktoś nas denerwuje, nie możemy znieść jego zachowania… Można sobie pomyśleć, ok, nie cierpię go. Mogę sobie z tego powodu napsuć jeszcze trochę nerwów albo założyć, tylko założyć, że nie ma przypadków i wszystk...