Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

O zaufaniu sobie

Obraz
Cześć kochani :) Jak zdrówko? Ciepło, co… Ostatnio pisałam o zaufaniu. Dziś kontynuuję temat. Znowu zadałam sobie pytanie, dlaczego nie ufamy życiu? DLACZEGO stosujemy te wszystkie strategie, żeby je na siłę kontrolować?    Już pisałam kiedyś, co o tym sądzę. Otóż, że nie ufamy światu, bo tam w głębi, w nas samych, nie ufamy samym sobie. I projektujemy, tą niewiarę w siebie, na nasz własny hologram.  A teraz napiszę, czemu nie warto. Jest to największy auto-sabotaż jaki można sobie wyobrazić. Nie wierzenie w siebie. Nie tylko sami tworzymy przez to mapę prawdopodobieństw, że coś się złego wydarzy. Ale stajemy sobie przeszkodą na własnej drodze do czegokolwiek, co chcemy zamanifestować.  Jak może mi się coś udać, jak nawet ja sama nie wierzę że to w ogóle MA SZANSĘ się wydarzyć? Kto ma za mnie wierzyć? To się wszystko zaczyna od nas. I albo wybierzemy wątpliwości, czy nam się uda, już zanim zabierzemy się do pracy. I wtedy ani praca nie będzie miła, bo wiszą nad nami tę wąt

O zaufaniu

Obraz
Cześć kochani. Dziś chciałam wrócić do jednego z moich ulubionych tematów. Zaufanie. Wczoraj rozmawiałam z Erykiem o dwóch opcjach, jakie teraz ma. Spytałam, jak sądzi, która będzie dla niego lepsza… Eryk powiedział „ta, która się wydarzy”.   TO jest właśnie zaufanie. Nie muszę wszystkiego świadomie kontrolować, bo życie mnie kocha. Wszechświat mnie kocha. Troszczy się o mnie. I ja sama się o siebie troszczę. I ufam. Bo wiem, że zawsze wybiorę rzecz najlepszą dla mnie w danym momencie. Niezależnie od wszystkiego.  Więc mogę puścić wszystko, nad czym nie mam kontroli. Przestaję się zadręczać rzeczami, na które nie mam wpływu. Snuć scenariusze, też przestaję. Ile TO odbiera energii… Snuć mnóstwo negatywnych scenariuszy, o tym, co się może wydarzyć. Żeby trafić w ten jeden najgorszy i się do niego „psychicznie przygotować”. Myślimy, że sobie pomagamy w ten sposób, że będziemy „gotowi”, w momencie, kiedy życie na zdradzi. Tylko, że właśnie przez to, sami tworzymy na siebie pułapki

O wydarzeniach

Obraz
Cześć kochani. Ostatnio pisałam o ludziach. Jak to są naszym lustrem i jak przyciągamy tych, których potrzebujemy.    Dziś troszkę dalej. Nie tylko ludzi przyciągamy. Nie tylko człowiek, którego kochamy, jest odbiciem naszej miłości do siebie, a człowiek którego nie lubimy obrazuje nam cechy, których nie lubimy w sobie. Nie tylko ludzie. Przyciągamy też wydarzenia.  Wierzę, że wszystko się dzieje w jakimś celu. Nie ma przypadków. Wydarzenia przyjemne, które dają nam radość i inne pozytywne uczucia, też sami stworzyliśmy. Pozwoliliśmy im się zadziać w naszym życiu, przez to kim jesteśmy i jakie były nasze myśli. (Ostatnio pisałam na przykładzie nie-lubienia, dziś będzie też na przykładzie miłości:) Jeśli jesteśmy wdzięczni – „wszechświat” wysyła nam dużo więcej dobrego, za co możemy być wdzięczni. Jeśli wierzymy, że coś nam się uda – zwykle nam się udaje. Jeśli wizualizujemy sobie dobry dzień – zwykle dzień jest jeszcze lepszy, niż wizualizowaliśmy. Bo zrobiliśmy na niego m

O zaburzeniach pęcherza

Obraz
Cześć kochani. Dziś bardzo SM-owy temat. O pęcherzu. Duża część osób z SM, które znam ma ten problem. Nietrzymanie moczu, naglące parcie na mocz, bądź też pozornie odwrotną sytuację, czyli retencję moczu. Mnie akurat bardziej boli retencja. Wymaga ona u mnie „jogi”, każdorazowo, żeby się załatwić. Był pomysł z cewnikiem, ale upadł zanim w ogóle zrobiłam listę za i przeciw;)    W pęcherzu są dwa mięśnie – zwieracz i wypieracz. Zwieracz jest mięśniem gładkim, który jest stale napięty, co nam pozwala na kontrolowanie oddawania moczu. Musi się rozluźnić, żeby oddać mocz. Natomiast wypieracz musi się napiąć. Moja retencja jest spowodowana, fachowo nazwanym, pęcherzem neurogennym. Zwieracz, jak przystało na mięsień gładki (haha), nie do końca jest pod moją świadomą kontrolą. Raczej jest napięty, stąd nie mam mocno nasilonego nietrzymania moczu. Ciężko mu się za to rozluźnić, dlatego muszę korzystać w mechaniczno-energetycznych metod, żeby się załatwić. Natomiast wypieracz jest słaby, ni

O Jedności

Obraz
Cześć kochani. Jaka piękna (niehandlowa, podejrzewam;) niedziela. Konwalie zakwitły, KOCHAM konwalie. Właśnie zrobiłam swoje pierwsze (uwaga, uwaga:) kremy do twarzy. Parę tygodni temu, nazbierałam kwiat mniszka z ogrodu, zalałam oliwą z oliwek i tak się macerowało. Dziś odcedziłam, zagotowałam, dodałam wosk pszczeli do zagęszczenia, masło shea i olej rycynowy. Piękne wyszły, pachnące, terapeutyczne. Moja skóra kocha mniszka. Zrobiłam więcej, na prezenty, ale jednym się pochwalę :) A, oprócz chwalenia się, o czym dziś tutaj? Tytułowo. Psychologia mówi, że cechy, które nas najbardziej denerwują w innych ludziach są lustrzanym odbiciem naszych własnych cech. Które wyparliśmy głęboko do podświadomości. A że w fizyce nic nie ginie, to projektujemy je na innych. Widzimy nasze własne cechy w innych ludziach.   Ja bym poszła dalej, skoro mamy w podświadomości powiedzmy, że „jestem niewdzięczna” (wyparliśmy to, bo zagrażało naszemu własnemu obrazowi), to oskarżamy różne osoby dookoła o

O wierze

Obraz
Cześć kochani. Dzisiaj temat, do którego zainspirował mnie mój ukochany. O wierze. Wiara kontra wiedza. Jaka kontra? Chociaż… mogę się z tym troszkę utożsamić. Niewierny Tomasz. Niewierna Agata. Kiedyś mówiłam „nie wierzę w nic”. Albo wiem, albo nie wiem. To takie proste. Biegunowe. Jak nie wiem to trudno, nie zamierzam przecież wierzyć w coś, czego nie wiem.    Teraz wiem, że nie wiem, a wiem. Pogląd „nie wierzę w nic”, potrafi mocno ograniczyć percepcję człowieka. Od „nie wierzę” (czyli nie wiem), że coś istnieje, bardzo blisko do „wiem, że tego nie ma” (skoro nie wiem, nie doświadczyłam, że jest, to tylko tyle zostaje). A komu zdarzają się „cuda”? Czy osobom, które założyły że nic „magicznego” nie ma prawa istnieć? Kto się uczy nowych rzeczy? Czy osoba, która wie, że nie jest w stanie czegoś zrobić? Więc nie wierzy, że jest to dla niej możliwe?  Nie… te „cuda” zdarzają się tym, którzy dopuszczają do swojej świadomości prawdopodobieństwo zaistnienia rzeczy, których jeszcze n