O wydarzeniach
Cześć
kochani. Ostatnio pisałam o ludziach. Jak to są naszym lustrem i jak
przyciągamy tych, których potrzebujemy.
To że
wszystko dobrze… All is well in my world… To nie tylko afirmacja. To fizyka. Bo
WSZYSTKO jest dobrze, wszystko jest ze sobą powiązane. I choć nie pamiętamy kim
jesteśmy, skąd jesteśmy i po co tu jesteśmy – możemy śmiało zaufać, że jesteśmy
bezpieczni.
Dobrego weekendu, YOU :) <3
Dziś
troszkę dalej. Nie tylko ludzi przyciągamy. Nie tylko człowiek, którego
kochamy, jest odbiciem naszej miłości do siebie, a człowiek którego nie lubimy
obrazuje nam cechy, których nie lubimy w sobie. Nie tylko ludzie. Przyciągamy
też wydarzenia.
Wierzę,
że wszystko się dzieje w jakimś celu. Nie ma przypadków. Wydarzenia przyjemne,
które dają nam radość i inne pozytywne uczucia, też sami stworzyliśmy.
Pozwoliliśmy im się zadziać w naszym życiu, przez to kim jesteśmy i jakie były
nasze myśli. (Ostatnio pisałam na przykładzie nie-lubienia, dziś będzie też na
przykładzie miłości:)
Jeśli
jesteśmy wdzięczni – „wszechświat” wysyła nam dużo więcej dobrego, za co możemy
być wdzięczni. Jeśli wierzymy, że coś nam się uda – zwykle nam się udaje. Jeśli
wizualizujemy sobie dobry dzień – zwykle dzień jest jeszcze lepszy, niż
wizualizowaliśmy. Bo zrobiliśmy na niego miejsce w naszym życiu i wysłaliśmy
frekwencję, że czujemy że zasługujemy na taki właśnie dobry dzień. Jeśli
kochamy powiedzmy, zioła, drzewa, kryształy, cokolwiek – one nas leczą,
„oddają” nam naszą własną miłość, którą wysłaliśmy w ich stronę.
A co
jeśli się czegoś boimy? Jeśli boję się że się spóźnię do pracy, nie zdam
egzaminu, nie spodobam się komuś tam – zwiększa się szansa, że tak się właśnie
stanie.
Wszystko
w naszym życiu, dzieje się dla naszego dobra. Albo obrazuje coś pięknego, co
jest w nas. Albo uczy nas czegoś. I wystarczy tylko dostrzec to, przyznać przed
sobą i świadomie z tego zrezygnować. Albo chociaż wyrazić intencję.
Dobrego weekendu, YOU :) <3
Komentarze
Prześlij komentarz