Ech życie...

Ech życie...
...to powtarza Agatka teraz nawet kilka razy dziennie. Nie jest chyba zbyt szczęśliwa i martwi mnie to strasznie.
Ale w sumie to się jej nie dziwię. Pieniędzy na leki już nie ma, a choroba postępuje każdego dnia.
  I 1% podatku też nie zapowiada się że pojawi się lada dzień na naszym koncie w stowarzyszeniu (PTSR jeszcze nie dostał informacji szczegółowych od urzędów skarbowych!!!).
Agatka dalej widzi podwójnie, zawroty głowy uniemożliwiają normalne funkcjonowanie i z chodzeniem też nie jest różowo. A jeszcze parę miesięcy temu normalnie funkcjonowała bez żadnej pomocy.
Wybaczcie że tak narzekam, ale też nie jest mi lekko. Ogarnia mnie pełna bezsilność - żona cierpi a ja nie mogę jej pomóc. Bezsilność.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Koniec Agaty. Tak właśnie.

Barbara Kazana