Smutno mi
Co jest? Niby zima, coraz zimniej. Przez to powinnam się czuć coraz lepiej (bo chłód w mojej chorobie jest zbawienny). A noga słaba, nawet wyjście do sklepu to męka. I jeszcze te spojrzenia ludzi – „Boże, taka młoda i zadbana, a taka pijana o takiej wczesnej porze! I gorzej – MATKA z dziećmi!” Jedna babka mi przygadała wprost. Że "szok i wstyd". Cóż, przez chorobę trochę się zataczam, chód niestabilny i jeszcze zmieniona „pijacka” mowa… Ale żeby oceniać obcą osobę? Tak to łatwo ludziom przychodzi. Za łatwo. Cóż, kto wie czy na ich miejscu też bym na siebie krzywo nie spojrzała. Co ja bym zrobiła bez Karola to nie wiem. Cały czas mi powtarza, że oni tak patrzą bo jestem taka ładna. A z ludźmi co gadają wprost, każe mi się kłócić. Ale ja nie jestem taki typ, co kłóci się i walczy o opinię obcych osób. Typ nie ten, ale fakt – jest przykro. I płaczę mężowi do słuchawki. Poza tym oko boli, noga słaba, łazienkowo też gorzej… I na mnie przyszedł czas w tej „sezonowej depresji”....