Witajcie po przerwie! :)
Chciałam dzisiaj wszem i wobec ogłosić radosną nowinę.
Przynajmniej dla mnie:) Moja noga zaczyna działać, tak jak ją Pan Bóg stworzył!
Chodzę bez laski. SAMA! Może nie wygląda
to najpiękniej, ale daję radę. Ćwiczę, ćwiczę i są efekty. Jestem z siebie
dumna:) Od razu i humorek lepszy i dzieciakami się łatwiej zajmować i
perspektywy na spędzanie wolnego czasu się poszerzają… Wykraczają już poza
cztery ściany, bo dobrze sobie radzę na schodach. I od razu mnie ciągnie na
plażę, na rodzinne spacery i nie tylko :)
A już było ciężko i z nogą i z głową. Myślałam nawet, że
mieszkanie trzeba będzie zmienić na jakieś z windą i opiekunkę zatrudnić dla
maluchów… I bałam się, że moje życie się skończyło. Przynajmniej takie jakie
znałam.
W ogóle mój mąż mi zrobił ostatnio wspaniałą niespodziankę.
Znalazł numer mojego shihana (przez diagnozą trenowałam karate kyokushin przez
kilka lat) i nic mi nie mówiąc umówił się z nim. Kochany shihan dał mu dla mnie
dwie koszulki, w tym z tegorocznego obozu w Tucholi (kiedyś sama na nie
jeździłam, ech…). Karate stanowi dużą część moich wspomnień z czasów
sprawności, dlatego strasznie się wzruszyłam. Kiedy okazało się kilka lat temu,
że mam stwardnienie rozsiane prawie mi serce pękło, że muszę przestać trenować.
Wspaniała rzecz, to karate. Buduje i siłę fizyczną i siłę psychiczną. Tyle
wyniosłam z tego okresu. Powiem nawet, że karate mnie stworzyło w pewien
sposób. Na pewno bez treningów, nie byłabym tą osobą, którą jestem dzisiaj.
Jak już się rozpisuję to napiszę troszkę, co tam u moich
Maluchów ukochanych. Jacuś rozwija się z dnia na dzień, rozumie większość
rzeczy, które się do niego mówi i nawet czasami słucha! Taki jest wesoły,
pogodny, umie już pozować do aparatu, jak mu się robi zdjęcie. Szelma mała się
szczerzy i potem chce oglądać co wyszło. A Asieńka.. Kochana Maleńka. Coraz
mniej już przesypia a czasie dnia i szuka kontaktu z ludźmi. Szuka oczu, w
które mogłaby popatrzeć, mądrze obserwuje, co się dookoła niej dzieje i jest
bardzo wyrozumiała w stosunku do brata. Znosi dzielnie wykręcanie rączek, mocne
„dawanie cześć” i inne Jacusiowe pomysły. Dobrze jest być mamusią.
Pozdrawiam wszystkich gorąco. Dziękuję, że jesteście!
Wspaniałe nowiny! :) Widzisz, mówiłam że zdarzy się maleńki cud i że będziesz mogła na swoich własnych nogach pójść dokąd zechcesz :P Trzymam kciuki za dalszą poprawę i ślę pozdrowienia dla Waszej rodziny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne nowiny,oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń