Porządkowe potrzeby przedświąteczne
Bezsilność mnie dopadła. Taka wszechogarniająca… Że ani
ręką, ani nogą. A jeśli – to masakra. Przy stwardnieniu rozsianym taka
bezsilność nazywa się fatigue. Sprawa paskudna, szczególnie jak dookoła
wszystko zdaje się prosić: „posprzątaj, mnie, zaraz Wielkanoc!”. No więc na
razie z porządków przedświątecznych nici. Pranie się wstawiło, ubranka dzieci ułożyły, kuchnia
się ogarnęła, ale więcej to nie dam rady….
PS. Pewnie, że możesz pomóc, hehe ;) Nie pchać się tak, drzwiami i oknami (też do umycia :P )
PS. Pewnie, że możesz pomóc, hehe ;) Nie pchać się tak, drzwiami i oknami (też do umycia :P )
a do prasowania/odkurzania kogoś chcesz?
OdpowiedzUsuńw środę?
Ale mnie wzruszyłaś :) Ale ja żartowałam, kochana. Ze wszystkim dam radę. W swoim czasie.
Usuńnie przejmuj się :) bez umytych okienek święta też się odbędą:) tak sobie wmawiam, bo też mam od wczoraj niemoc, może znowu bio niekorzystne:)
OdpowiedzUsuńOch, jakie mądre słowa. Chyba je zaanektuję :)
Usuńteż nie umyłam, bo zimno było :) masz jakiś sposób, żeby odróżnić to zmęczenie chorobowe od zwykłego zmęczenia albo lenia? Nie ukrywam, że nigdy nie byłam pracusiem, nawet jak byłam niby zdrowa ;) pozdrawiam i życzę dużo zdrowia :)
OdpowiedzUsuń