Porządkowe potrzeby przedświąteczne

Bezsilność mnie dopadła. Taka wszechogarniająca… Że ani ręką, ani nogą. A jeśli – to masakra. Przy stwardnieniu rozsianym taka bezsilność nazywa się fatigue. Sprawa paskudna, szczególnie jak dookoła wszystko zdaje się prosić: „posprzątaj, mnie, zaraz Wielkanoc!”. No więc na razie z porządków przedświątecznych nici. Pranie się wstawiło, ubranka dzieci ułożyły, kuchnia się ogarnęła, ale więcej to nie dam rady….

PS. Pewnie, że możesz pomóc, hehe ;) Nie pchać się tak, drzwiami i oknami (też do umycia :P )

Komentarze

  1. a do prasowania/odkurzania kogoś chcesz?
    w środę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie wzruszyłaś :) Ale ja żartowałam, kochana. Ze wszystkim dam radę. W swoim czasie.

      Usuń
  2. nie przejmuj się :) bez umytych okienek święta też się odbędą:) tak sobie wmawiam, bo też mam od wczoraj niemoc, może znowu bio niekorzystne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jakie mądre słowa. Chyba je zaanektuję :)

      Usuń
  3. też nie umyłam, bo zimno było :) masz jakiś sposób, żeby odróżnić to zmęczenie chorobowe od zwykłego zmęczenia albo lenia? Nie ukrywam, że nigdy nie byłam pracusiem, nawet jak byłam niby zdrowa ;) pozdrawiam i życzę dużo zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Barbara Kazana

Koniec Agaty. Tak właśnie.