Sprawozdanie
Jaki ładny dzień. Mogłabym dziś posadzić drzewo. Ale pech chciał, że na niedzielnym grillu Jacusiowym przeziębiłam się paskudnie. I teraz sobie kaszlę, smarkam i popijam szałwię z miodem (znowu). Wady i zalety najdroższej na świecie immunosupresji. A urodzinowa impreza Jacuchy… Przednia. Nawet pogoda dopisała. I goście przede wszystkim!! W tym zobaczyłam jedną osobę niewidzianą od lat (dziękuję za niespodziankę, Aniu!). Dopisały też prezenty. Nie sposób wymienić tego wszystkiego. Jacuś dostał tyle zabawek, że bagażnik pełen. Nawet mój wózek musiał zostać tam w garażu (grill był u dziadków), bo nie miał szans się zmieścić. Co jeszcze dopisało? Humory!! Jacuś się bawił ze swoimi kolegami (małą Justyną, małym Piotrusiem i troszkę większym Pawełkiem). Bawili się wybornie. Z ciocią Agatą, z wujkiem Mariuszem… Małe zabierały sobie nawzajem prezenty, walkom nie było końca. A mama ze starszymi gośćmi sobie poplotkowała przy stole. Przy różnych pysznych pysznościach. Grillowych i nie grillo...