Aquapark

Byliśmy w Aquaparku :) Pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Asia się czuła jak ryba w wodzie. Pluskała, kopała, cieszyła się, zjeżdżała ze zjeżdżalni, pływała na specjalnym kółku z miejscem na nóżki. Będzie z niej pływaczka. Nie bała się niczego. Nawet jak ktoś pryskał wodą. Jacuś z kolei nawet nie chciał zdjąć ubranka, nie mówiąc o wejściu do wody. Za głośno było dla niego, za dużo ludzi. Dziwił się i nie mógł ogarnąć, o co w tym wszystkich chodzi. Ale powoli się oswajał. Weszłam do wody, on też chciał. Trochę marudzenia było. Ale chwilę później już biegał, oglądał i wspinał na większe baseny, żeby skakać w mamy ramiona :) Nie chciał wracać. A wiecie jak to jest, jak dwuletni „anioł” nie chce skądś wyjść ;) Ale daliśmy radę, był z nami dziadek (z malinowymi bułeczkami) i ciocia Ania. Maluchy takie padnięte… Najpierw przysypiali prawie w samochodzie, a potem padli w domku nawet bez kąpieli.
A najwięcej radości, to chyba jednak miałam ja. Patrzyłam, jak moje aniołki poznają świat. Jak się cieszą, jak pokonują własne lęki, jak zaczynają się czuć jak u siebie. I jak się mocno przytulały jak byliśmy na głębokiej wodzie!;) Chodzenie w wodzie ma też swoje zalety. Ćwiczą się nogi, bo jest większy opór. Oraz dziecko jest lżejsze, jak siedzi u mamy na ramionach. Byliśmy prawie 2 godzinki, bo Asiowa się zmęczyła i zgłodniała. Jacuś by najchętniej tam zamieszkał ;) Zdjęcia są na aparacie dziadka, więc jeśli wrzucę to z opóźnieniem.
Teraz dzieci smacznie śpią. Nawet pogoda się do mnie uśmiecha. Miłego weekendu kochani.

Komentarze

  1. :) Jak dobrze czytać o takich dobrych chwilach u Was :) życzę samych takich cudownych momentów, dni i lat :)
    pozdrawiam,
    olga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Barbara Kazana

Koniec Agaty. Tak właśnie.