Bezsenną nocą

********


Jak wiatr,
który leczy poczucie winy
tańczę.
Źródło rzeczki
nie pociąga mnie
wcale
Nurt
To on jest moim kochankiem.
Mijając drzwi
pytam nieśmiało:
"Wpuścisz mnie?"
Moneta upada
I już jedna z jej stron
rozpycha się łokciami
wypełnia obrzeża
jak to strony zwykły czynić.
To tylko obrzeża
Sam nurt jest moim kochankiem.
Puść


*********

Smutek ścieka
rynną myśli
Bez ujścia
Krąży
U szczytu człowieczego
"tak, oto jestem"
Wzrusza tamy blizn
Nie podda się
Pamięta przecież
niewinność
lekkość
z jaką tonęła nadzieja
u jego zmęczonych stóp


*********

Świątynia
Potężne cegły sklepienia
otulone zaprawą frazesów
ciążą duszy
nieświadomej
Koją nie pokój
Tworzą ramę
Tak, to o nią wołało wnętrze
Wszak takie nagie się czuło.
Zapomniany kamień węgielny
z cierpliwością godną skały
czeka
I tylko czasem
spod marmurów zasad
słychać jego stłumiony głos.
Na Boga
Stój


**********


Miłego weekendu kochani!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Barbara Kazana

Koniec Agaty. Tak właśnie.