O poczuciu bezpieczeństwa

Cześć kochani. Średnio się czuję, jakbym się kochała o kilo mniej, niż tydzień temu... Jakbym była swoją self sprzed, co najmniej, roku… Uświadomiłam sobie, że nadal nie potrafię nie planować rzeczy. Że nie pozwalam życiu, po prostu się dziać. Że cały czas, muszę kontrolować, co tylko mogę kontrolować. Tracąc na to mnóstwo energii, którą mogłabym przeznaczyć, na przykład, na radość z tego, co się dzieje w obecnej chwili. 
 
To ten lęk. To cały czas ten lęk. Brak zaufania do świata, z którego wynika potrzeba kontrolowania wszystkiego, jest spowodowany brakiem zaufania do samej siebie. I projekcją, tego braku zaufania do siebie, na resztę naszego hologramu. Coś się na pewno wydarzy, co nie będzie dla mnie dobre – dlatego tak myślę, bo nie wierzę, po pierwsze, że COKOLWIEK się wydarzy, JA sobie z tym PORADZĘ (zaufanie), a po drugie, że wszystko dzieje się dla mojego najwyższego dobra, bo wszechświat mnie kocha. 

Co mogę zrobić, żeby to odwrócić? Afirmacje nie wystarczą, żeby coś zmienić. Nie wystarczy sobie czegoś wyobrazić, czy powiedzieć i JUŻ to się stanie. Pewnie, że nie wystarczy, bo myślimy jedną rzecz, a z tyłu głowy myślimy rzecz dokładnie przeciwną. I w dodatku czujemy tą przeciwną rzecz. Więc mamy myśl pozytywną, konta myśl negatywną + negatywne uczucie. Co wygra? Nowa motywacja i chęć zmiany, czy wieloletni, ukorzeniony nawyk, na bazie starego schematu myślowego? Raczej to drugie. I jesteśmy w manifestacyjnej kropce. 

Co można zatem zrobić, żeby utorować naszym afirmacjom/marzeniom drogę do zamanifestowania się w naszym życiu? Afirmować, wyobrażać sobie. Ale nie tylko słowami, także obrazkami. I najważniejsze – z uczuciem, które będzie towarzyszyło spełnieniu naszego pragnienia. 

Marzysz o nowym samochodzie, ale na przykład nie masz pieniędzy? Wyobraź sobie, że już masz ten nowy samochód. Usiądź w nim i poczuj jak pachnie w środku. Dotknij kierownicy. I poczuj, co czujesz, mając ten nowy samochód, jadąc nim. 

Chcesz wyzdrowieć? Wyobraź sobie, że już jesteś zdrowa. POCZUJ, że już jesteś zdrowa. Przypomnij sobie, jak to było, jak byłaś. I wyobraź sobie siebie robiącą wszystkie te rzeczy, które byś chciała zrobić, a nie możesz przez chorobę. 

Ja… dziś... dziś sobie wyobrażam, że pozwalam życiu o mnie zadbać. Że pozwalam dziać się rzeczom, że CZUJĘ SIĘ bezpieczna. I nie potrzebuję do tego aż tylu słów. Jak już znajduję ten moment, to uczucie, staram się je zapamiętać. Nauczyć się go. Nie wystarczy wiedzieć, że jestem bezpieczna. Dobrze jest też znaleźć w sobie to uczucie. 

Zmiana to jest proces. To nie dzieje się z dnia na dzień, machnę różdżką i jest. Będę dla siebie cierpliwa. Wiem, że to się cały czas dzieje, i że moja masa krytyczna już została przekroczona. Wiem, że już jestem zalokowana do prawdopodobieństwa w którym jestem zdrowa i czuję się bezpiecznie w świecie. Dlatego nie jestem na siebie zła, jak mam słabszy dzień. Jestem na swojej drodze. Dobrze jest też wiedzieć, że każdy dołek od wszechświata, nie jest po to żebym się przewróciła, tylko mi pomaga coś dostrzec. Jest dla mnie darem, moją lekcją. Żebym lepiej poznała siebie. I żebym się bardziej kochała.

Miejcie ekstra weekend. Blessing <3 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Koniec Agaty. Tak właśnie.

Barbara Kazana