Zło nigdy nie wygra z dobrem

Zło nigdy nie wygra z dobrem. Jeśli już mówić o walce. Ale nie ma walki, dobro po prostu zawsze ma większą moc. I wcale nie musi „walczyć”, żeby „wygrać. Cześć kochani :) Dziś taki filozoficzny temat, w sumie to znowu o poczuciu bezpieczeństwa. Bo wszystko, czego się boimy, to tak naprawdę iluzja.
 
Co rozumiem przez zło? Rzeczy, osoby, emocje, które nam szkodzą. Źle życzący nam ludzie, gniew, zazdrość, lęk, złość, zawiść… To wszystko ma niską częstotliwość. Niższą niż dobro, miłość, pokój, radość. A energia zawsze płynie od wyższej częstotliwości do niższej. Dlatego jeśli jedna osoba ma wyższą częstotliwość („wibrację”) niż druga osoba, to ta pierwsza może pomóc drugiej, do niej „dołączyć”, czyli podnieść swoją częstotliwość. Jeśli druga osoba tego nie chce, nie może „zaszkodzić” tej pierwszej. Bo jej „moc” na przykład moc jej złości, jest mniejsza, niż miłość pierwszej osoby. Jak taka osoba nie chce pomocy, może co najwyżej PRÓBOWAĆ zaszkodzić pierwszej osobie, ale to hazard ;) Bo wysłana z niższej częstotliwości do wyższej częstotliwości „negatywna” energia, nie ma do tej wyższej częstotliwości dostępu. I wróci do osoby, która ją wysłała w złej intencji. I w ten sposób zaszkodzi sama sobie. 

To czemu w takim razie tyle zła na świecie? Wojen, kłótni, nienawiści, przemocy… Czemu dobro już dawno nie „wygrało”? Otóż niestety, są pewne miejsca, gdzie osoby które nam źle życzą mają do nas dostęp. Niższa częstotliwość nie wygra z wyższą, ale może tą drugą obniżyć (i nas osłabić). Może na nią wpłynąć, i sprawić, że nie będzie już taka kochająca. Jej „wibracja” spadnie, bo na przykład będzie się czuła skrzywdzona, zła, będzie się bała… A jak nam częstotliwość spada, jesteśmy otwarci na krzywdę. 

Co to są za miejsca gdzie osoby, które źle nam życzą mają do nas dostęp? Gdzie możemy stracić „tarczę” naszej miłości?

- D1 ciało fizyczne – tu nas mają przez seks, przemoc, upokorzenie,

- D2 ciało emocjonalne – tu nas mają przez emocje, na które sobie pozwalamy w wyniku działań drugiej osoby (lub wydarzenia) – złość, poczucie krzywdy itd.,

- D3 ciało mentalne – tu nas mają przez nasze myśli. „Mind chatter”, wracanie myślami, do tego, co się wydarzyło. Jak nas ktoś okropnie skrzywdził, czy jakiego pecha mieliśmy, czy jakie to było niesprawiedliwe. Odtwarzamy w swojej głowie sytuację, która już się skończyła i w tej sposób nie tylko dalej w niej jesteśmy, ale też pozwalamy naszej częstotliwości spaść. A że myślimy o rzeczach, które wywołują emocje, więc cierpi też nasze ciało emocjonalne D2. A długi czas bycia pod wpływem negatywnych emocji, sprawia, że manifestują się one także w D1 ,w ciele fizycznym. I stąd są różne choroby, stąd cierpienie, stąd to wszystko. 

Także następnym razem, spróbujmy nie pozwolić wydarzeniom lub ludziom mieć na nas takiego wpływu. Dbajmy o naszą energetykę, dbajmy o to, jak się czujemy. Wybierajmy świadomiej, jakie emocje chcielibyśmy przeżywać. A jak nie da się tego zrobić w danych okolicznościach, czy też z daną osobą – na przykład doświadczać miłości, radości, czuć się dobrze i spokojnie to – jedno słowo – DISENGAGE. 

Nie musisz nic robić, wystarczy, że będziesz. W miłości, spokoju. TAKIEGO nic cię nie może dotknąć, czego byś akurat nie chciał. Jesteś bezpieczny.

Widzisz, jaki jest EKSTRA wniosek z moich dzisiejszych przemyśleń? Nikt, nie może cię skrzywdzić bez twojej zgody. Big one, co nie… :) 

Kocham Was bardzo, blessing. Jesteśmy miłością. Zawsze. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Barbara Kazana

Koniec Agaty. Tak właśnie.