Kto
tak powiedział? A pewna, bardzo mądra, pani, naturoterapeutka z Podlasia,
Elżbieta Kuc. Mocno do mnie trafiły te słowa. Od lat olbrzymią część mojego
życia i energii poświęcam na to, żeby wyzdrowieć. Diety, terapie, tyle tego
było, że nie wymienię tutaj. I racja, obserwuję, że się zmieniam. Że są ode
mnie wymagane pewne korekty odnośnie moich myśli, schematów, zachowań. Rozwijam
się, rosnę w procesie. Myślałam, że ten właśnie rozwój, psychologia
humanistyczna by go nazwała samo-aktualizacją, jest efektem ubocznym w moim
procesie zdrowienia. Dlatego usłyszawszy, że być może jest dokładnie odwrotnie…
Otworzyłam szeroko oczy i powiedziałam, wow, widać TERAZ byłam gotowa to
zrozumieć.
Uzdrawianie
nie może być celem. Bo i choroba nie jest przyczyną. Choroba ciała (D1) jest
skutkiem chorego ciała mentalnego (D3) i chorych emocji (D2). A nie da się
wyleczyć D1 z poziomu D1. Do D4 (nasze sny, czakra serca) ciężko świadomie
sięgnąć, bo żyjemy w trójwymiarowym systemie. Więc co pozostaje? Praca z
poziomu D3, identyfikacja i zmiana schematów myślowych. Tak naprawdę… cały czas
to robiłam, bo od dawna jestem świadoma, że sami tworzymy nasz hologram. Ale za
dużą wagę przykładałam do oceny moich starań, przez pryzmat mojego ciała. Jak
zmienię myśli, które leżą u podłoża choroby, choroba zniknie sama, już nie będzie
spełniała swojej funkcji (mówienia mi „tutaj spójrz, TO napraw!”). I nie dzieje
się to z dnia na dzień.
Skoro
trwa całe lata, żeby tłumiona złość i stan nie-wybaczenia zamanifestowały się
jako nowotwór… To wybaczenie i uwolnienie tej złości, też nie spowoduje
natychmiastowego cofnięcia choroby. Zacznie się PROCES zdrowienia.
Nie
byłam zbyt cierpliwa w oczekiwaniu na rezultaty mojej pracy duchowo-mentalnej,
ani na rezultaty poszczególnych terapii. Spodziewałam się, że efekt będzie
widoczny od razu. Troszkę mnie, ten pęd do uzdrowienia swojego ciała, zaślepił.
A przecież ciało jest najbardziej zewnętrznym elementem mnie. To rozwój jest
ważny. Identyfikacja swoich blokad i uwalnianie się od nich. Pozwolenie sobie
na bycie sobą. I zaufanie, że cały czas jestem prowadzona. Tak, przez siebie
(głównie:). Bo ja, to nie tylko te 3 wymiary tutaj. A zdrowienie cały czas
postępuje. Taka była intencja.
Jakie
to piękne, że sami przyciągamy osoby, które nam pomagają… Kocham życie. Kocham
Was. Blessing <3
|
Dziś różowe |
|
Komentarze
Prześlij komentarz