Jezus na stadionie
Cześć kochani. Pewnie wiecie o wczorajszych rekolekcjach.
Ojciec Bashobora prowadził na stadionie narodowym w Warszawie wydarzenie o dość
popularnie brzmiącej nazwie „Jezus na stadionie”. Nie było mi dane do Warszawy
pojechać, z różnych względów, czego mocno żałuję. Jednak wczoraj, przez większą
część dnia, uczestniczyłam w rekolekcjach warszawskich online (na stronie
telewizji chrześcijańskiej była relacja). Wcześniej słyszałam dużo o ojcu B. Że
jest charyzmatykiem, że dokonuje cudów uzdrowienia, ba – nawet wskrzesza
umarłych. Powiem szczerze, podchodziłam do tych rewelacji mocno sceptycznie. Jednak
moja ciekawość przywiodła mnie wczoraj przed monitor. I przeżyłam coś
niesamowitego. Dzień minął – nawet nie wiem kiedy. Atmosfera wiary i radości.
Ludzie śpiewali, tańczyli (60 tysięcy ludzi - pełny stadion!). Wyciągali ręce ku niebu, cieszyli się. Ojciec
Bashobora mówił bezpośrednio do każdego z nas. I wyciągając rękę w górę
autentycznie poczułam, jak dotyka mnie Duch Święty. Jak uzdrawia moje życie.
Czułam wręcz fizyczną ulgę w klatce piersiowej, jak nawarstwiające się ostatnio
problemy, odsuwają się ode mnie. Zawsze zazdrościłam głęboko wierzącym ludziom. Że nie są sami. Nigdy nie są sami. Poczułam wczoraj, że Bóg mnie kocha taką,
jaka jestem. Że przyjmuje mnie ze wszystkimi moimi słabościami. I pragnie je
uzdrowić. Czeka tylko, aż ja go przyjmę. Aż zechcę go wysłuchać. Otworzyłam
swoje serce (na pewno nie moimi własnymi siłami) i Jezus mnie uzdrowił. Brzmi
fanatycznie, sama bym się z tego śmiała jeszcze parę dni temu. Czuję się
mocniejsza. Nie tylko duchowo – również fizycznie. I niech się dzieje, co chce –
ja sobie z tym poradzę. Jezus nigdy mnie nie zostawi samej. Jestem szalenie
wdzięczna, że udało mi się (w taki sposób, jak to było możliwe) uczestniczyć w
rekolekcjach. Byłam świadkiem, że dla Jezusa nie ma rzeczy niemożliwych. Po
prostu.
Wspaniałe świadectwo!
OdpowiedzUsuń:) słów mi zabrakło. Mam nadzieję, że ta świadomość Bożej Miłości już Cię nie opuści :) serdeczności i pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń