Wesoło, weselej, pierniczki!

Dziś mieliśmy kolejny dzień przygotowań do Świąt. Otóż dekorowaliśmy świąteczne pierniczki. Poniżej fotka. Niestety to moje dokonanie, bo maluchy swoje pochłonęły. A potem jadły kolorową polewę prosto z tubki. Tak mało trzeba do szczęścia, prawda. Jacuś miał dziś 3 rozmowy przez telefon i każdemu się chwalił tymi pierniczkami. I każdemu obiecał jeden (a potem wszystkie zjadł). Kolorowaliśmy dziś też, czytaliśmy, byliśmy w ogódku… Dzień, jak co dzień. Może oprócz jedzenia śniegu, który tym razem utrzymał się na trawie w ogródku. Smakował obojgu, rzucili się na niego jak wędrowcy na pustyni. Bałwanka jeszcze nie było, ale wszystko zmierza ku dobremu.

Ćwiczenia motoryki małej ;)

Ale ze mnie szczęściara!

Ćwiczę jak mama!

Komentarze

  1. Pierniczki najlepsze :) My też takie mamy ale jeszcze głęboko schowane w kuchennej szafce bo Gabrysia to ciasteczkowy potwór i do świąt by nie dotrwały.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Barbara Kazana

Koniec Agaty. Tak właśnie.