O poczuciu winy
Prawda, że
ekstra temat na zakończenie roku? :) Czemu, jak i po co pozbyć się najbardziej
bezużytecznej emocji, wśród całej tęczy stanów tego, jak się czujemy? I zacząć
na nowo, na świeżo, kochając i akceptując siebie. Zawsze i bezwarunkowo.
Poczucie
winy… często tak głęboko schowane w nas w środku, że nawet świadomie nie
zdajemy sobie sprawy z jego źródła, a czasem nawet w ogóle z jego istnienia. Schowaliśmy
je nie bez powodu, dla własnego komfortu psychicznego. Żeby świadomie nie
zadręczać się o rzeczy, które minęły i których już nie możemy zmienić.
Może nawet
sami nie wygenerowaliśmy tego stanu, może ktoś nas w to poczucie winy wpędził
(„jak możesz mi to robić”, „ja przez ciebie coś tam, a tyle dla ciebie
poświęciłem”). W takiej sytuacji warto nauczyć się mówić „nie”. I albo hologram
się zmieni, albo my zmienimy hologram.
Ale,
podobnie jak skrywana uraza do kogoś, wyparte poczucie winy nie ginie z naszego
pola morfogenicznego. Ono tam jest, ono tworzy. A co tworzy? Wina zawsze domaga
się kary. Toteż sobie manifestujemy sytuacje, gdzie coś nas boli. Ciało, umysł,
dusza… Siniak, ból głowy, depresja, wypadek, wycofanie… Jesteśmy bardzo
kreatywni. Czujemy się winni, nie zasługujemy, żeby czuć się dobrze. Ogólnie
nie zasługujemy na dobre rzeczy.
Żeby
prze-transmutować poczucie winy wystarczy zacząć od intencji. Wybaczam sobie.
Nie będę już cierpieć przez rzeczy, na które nie mam wpływu. I nie będę sobie
tworzyć absurdalnie wysokich standardów wykonania, absurdalnie wysokich
wymagań, żeby być ledwie akceptowalnym przez samego siebie. Postanawiam, że mój
wyrok już się skończył. Otwieram drzwi od tej klatki. A mogę, w końcu sam tę
klatkę stworzyłem. A co jest na zewnątrz? Na zewnątrz jest wolność. Dobroć dla
siebie. Zrozumienie. Lekkość. Zasługuję na wszystko, czego pragnę. Zasługuję i
przyjmuję od wszechświata wszystko, co dobre.
Ta energia,
która była zablokowana w postaci poczucia winy, nie znika. Możemy ją
wykorzystać na bardziej fortunne kreacje. Rośnie nasze quantum, czujemy się
lepiej, rośnie nasz potencjał. Twórzcie kochani, God bless <3
PS. Miejcie
ekstra sylwestra. A co ja Wam na nowy rok? Niezmienne: bądźcie dla siebie
dobrzy. Zawsze, najzawszej. Bez wyjątków. Lekkości i radości na co dzień.
Spokoju, uziemienia, poczucia że jesteście w dobrym miejscu. Bo jesteście. Dla
Was, teraz. Zawsze. Poczujmy to. Możemy się śmiało rozluźnić. Teraz jest teraz.
Teraz jest zawsze. Kocham was.
Komentarze
Prześlij komentarz