O magii
Cześć
kochani :) Magia. KOCHAM ten temat.
„Magic is the art of changing consciousness at will. It is
the ability to take responsibility for the thought you choose to entertain. It
is a level of awareness that is evolving from where you are to where you’re
going.” Richard Alan Miller
Ach
ta odpowiedzialność. Zakręciła (się) i znowu wraca. Jak
już odważymy się wziąć odpowiedzialność za swoje życie... Jak już się
zdecydujemy, że ok, więc moje myśli tworzą… Skoro tak… Wow, duże pole do
„fantazjowania” (to jest wrzucania w glebę naszych dobrych myśli ziarenek
intencji, które chcielibyśmy ujrzeć w swoim hologramie).
Podoba
mi się co Richard Alan Miller powiedział. Że magia, to zmienianie swojej
świadomości. I branie odpowiedzialności za każdą myśl, którą się zdecydujemy
pomyśleć. A najbardziej podoba mi się porównanie magii, do procesu wzrostu
naszej własnej świadomości z punktu A do punktu B. Punkt A, czyli to gdzie
jesteśmy teraz, oraz punkt B, czyli miejsce, gdzie chcemy być. Ok, skoro chcemy
być w tym B… To czemu tam nie jesteśmy? Nasza świadomość jeszcze nie
rozszerzyła się wystarczająco, żeby nam w tym pomóc. Możemy jej pozwolić, a
nawet jej pomóc. I to jest właśnie ta „magia” (ja ją nazywam fizyką;).
To,
co jest teraz, nasz punkt A, został wykreowany przez nas samych poprzez myśli,
które zdecydowaliśmy się pomyśleć kiedyś. Tutaj zawiera się odpowiedź, dlaczego
jeszcze nie jesteśmy w B. Coś może trzeba zmienić? JAKIE myśli nam pomogą się
rozwinąć, „obudzić” troszkę bardziej? Widzieć więcej, być bardziej sobą?
No
dooobra, dzisiaj ledwie dotknęłam tematu magii. Temat kocham, fakt, ale samo
pojęcie kocham nieco mniej. Pachnie new-age’em, oszukiwaniem ludzi, nabieraniem
na „rytuały”, wahadełka i takie tam.
Mamy
swoje rytuały. A jak nie mamy, możemy stworzyć. Mamy swoją wyższą świadomość, z
którą możemy się komunikować (tak, pisałam już o intuicji nie raz). Mamy
wszystko. Jest tylko jedno ale. Powiem Wam tak osobiście, jak to było ze mną.
Nie
miałam momentu „pobudki”, „oświecenia”. Nigdy. Urodziłam się świadoma, że
myśli tworzą. Przerażało mnie to, jak byłam mała, czułam się sama samiutka na
tym świecie, nie zrozumiana przez nikogo. Z czasem nauczyłam się wielu
strategii, przystosowałam się do życia w hologramie. Ok, może nie do końca
„zlałam się z tłumem”, ale było mi lżej, wiedząc, co mogę powiedzieć i jakich
okolicznościach, a co lepiej przemilczeć, bo ludzie odrzucają i kpią.
To moje „ale” jest właśnie o tym. Ludzie żyjący polityką,
telewizją lub od imprezy do imprezy lub pracą i tylko pracą, oceniają każdego,
co chce być inny (no ja wiem, że to dlatego, że czują się w pewien sposób
zagrożeni, skoro ktoś jest inny, to czy oni są ok? Ale to nie boli mniej).
Odrzucenie. „Goń się”. „Bredzisz”. Nauczyłam się dzięki temu wiele, nauczyłam
się na przykład nie próbować pomagać nikomu, kto tej pomocy nie chce („It’s
not a gift unless somebody wants it.”). No dobra, PRAWIE się tego
nauczyłam, czasem moja chęć „zmieniania świata” jest silniejsza ode mnie;)
Dobrze,
że tu jesteś. Bądź sobie magikiem. Zmieniajmy świat razem. Dobrego dnia YOU
<3
Komentarze
Prześlij komentarz