Cześć kochani. Ostatnio pisałam o
tym, że mentalna atmosfera, którą sami w sobie tworzymy, przyciąga do nas
wydarzenia i ludzi, którzy współ-wibrują na podobnym poziomie. To dzisiaj parę
słów o tym, jak mentalna atmosfera, którą tworzymy, wpływa (i pozwala) na
powstanie konkretnych chorób, zaburzeń, które współ-wibrują w podobny sposób do
naszych myśli. Znowu się powtarzam, wiem, ALE nic przypadkiem:)
O SM-ie już pisałam, jakie schematy
myślowe mogą się przyczynić do tej choroby. To o czym dziś napisać? Nie wiem,
może jesteście ciekawi potencjalnych przyczyn myślowych jakiejś konkretnej
choroby? Jeśli chodzi o SM mam doświadczenie, ale o innych rzeczach też mogę
„spekulować”. W końcu jestem człowiekiem i nic co ludzkie, ok, ludzkie myśli i
ich wpływ na naszą codzienną twórczość :) nie są mi obce.
Wyjaśnię tylko jedną małą rzecz.
Jeśli ktoś dostał raka, nie znaczy to według mnie, że sam sobie tej choroby
„zażyczył”. Chodzi mi raczej o to, że stworzył w swoim umyśle sprzyjające tej
chorobie warunki. Warunki, w których mogła zaistnieć i rozkwitnąć.
O raku, też już pisałam, że warto
wyleczyć w sobie pokłady złości i wybaczyć. To o czym dziś? Albo jutro:) Jak
ktoś jest czegoś ciekawy, zapraszam do komentarza/maila, wrócę do tego. A teraz
myślmy dobre myśli. Nie tylko dlatego, że przyjemnie jest te dobre myśli
myśleć. Ale też w kontekście, że wiemy, że cokolwiek pomyślimy, może nam się
zamanifestować w hologramie. Jeśli cały czas się czegoś boisz, czy efekty w
postaci doświadczeń będą radosne i bezpieczne? Nie sądzę. A jeśli cały czas
jesteś wdzięczny, za to co się dzieje, może wszechświat to słyszy i pomyśli
„taaaak, ta osoba jest taka wdzięczna, przyślijmy jej jeszcze więcej dobrych
rzeczy, ona chyba lubi być wdzięczna”. Wszechświat kocha wdzięczność.
To nie „magia” to fizyka. Kwantowa.
Dostajemy to, czego się spodziewamy. Fizyka kwantowa pokazuje, że eksperymentator
ma wpływ ma wynik każdego swojego doświadczenia, tylko poprzez oczekiwania,
jakie żywi, co do wyniku. I że czas jest symultaniczny, wszystko się dzieje
teraz. Po prostu przeszłość ma trochę niższą frekwencję, a przyszłość trochę
wyższą, stąd postrzegamy iluzję upływającego czasu. Ok starczy, zaczęłam od
zdrowiu, jest fizyka kwantowa… Ciekawe do czego by mnie ten myślotok
doprowadził, jakbym mu pozwoliła… ;)
Uśmiecham
się do Ciebie, miej ekstra dzień <3
Pięknie i mądrze.
OdpowiedzUsuńTeraz się nie dziwię, że mam to ,co mam.....
Skoro mam ciągle żal do siebie , ze zrobiłam coś nie tak dobrze jakby można. Powstaje rozczarowanie samą sobą. To wzystko tłumaczy.