O pierwszych razach

Cześć kochani :) Lato? TAK!:) W sumie mam wrażenie, że to lato trwa już ze dwa miesiące, ale… lato! W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy przedszkole, w sobotę Asi urodzinki, zaraz impreza na placu zabaw dla kolegów… Dzieje się u nas. Pachnie wakacjami. Już w zeszłą sobotę w ogrodzie, zjadłam pierwszą, zaczerwienioną kulkę agrestu. Agrest w czerwcu… Czereśnie w maju... Sezon na truskawki JUŻ się prawie kończy… Spieszy się natura tego roku, oj spieszy. Ciekawe dokąd..;) 
 
A ja dziś chciałam o pierwszych razach. O tym, że są najlepsze, niepowtarzalne. O tym że „potem, to już nie to samo”. Dziś bez przykładu, bo tym razem Asia była dla mnie inspiracją, a nie raczej nie będę publicznie opowiadać o jej osobistych lekcjach. Dziś abstrakcyjnie. Ale przyziemnie. I dla Ciebie. Zobacz :) 

Ile to razy zdarza nam się doświadczyć czegoś, często nawet przypadkiem… I odkryć, że to kochamy. I kombinować, że skoro mieliśmy, robiąc to, takie ekstra doświadczenie, to musimy zrobić wszystko, żeby je powtórzyć. Doprowadzić do niego jeszcze raz. I staramy się odtworzyć wszystkie czynniki, które towarzyszyły temu wydarzeniu. Po czym, wydarzenie dzieje się znowu, a my z zawodem odkrywamy, że „nie było to to samo”. 

I tworzy się w naszej głowie schemat, że wszystko jest najlepsze tylko za pierwszym razem. Myślę, że można śmiało zrezygnować z tego schematu, bo jest on prawdziwy dla nas, tylko jeśli mu na to pozwolimy. Tak naprawdę każdy raz, może być „jak pierwszy raz”. 

Jak to osiągnąć? Proste. Ale nie łatwe. Myślę, że wystarczy porzucić oczekiwania co do efektu. Nie dążyć z całych sił, żeby doświadczenie było DOKADNIE TAKIE, jak za pierwszym razem. Nie oczekujmy takiego samego uczucia. To już nie jest to samo doświadczenie. Czas jest inny, okoliczności są inne, i my też jesteśmy inni (jedliśmy co innego na śniadanie, wydarzyły się nam dziś inne rzeczy, czujemy i myślimy co innego, niż za pierwszym razem, itd.). Bądźmy otwarci, że nie musimy wszystkiego tak dokładnie planować, żeby było jak za pierwszym razem. Bo nie będzie, nigdy nie jest. Spodziewajmy się czegoś nowego i zaufajmy, że to będzie ekstra. Jak wiemy, że będzie, niezależnie od naszej kontroli, to możemy tę kontrolę trochę odpuścić. I pozwolić sobie na zaufanie, które z kolei pozwoli na ekscytację, bo wiemy, że każda niespodzianka, która nas spotka, będzie dobrą niespodzianką. 

Nie dajmy jakimś tam oczekiwaniom blokować przepływu miłości wysyłanej przez wszechświat w naszym kierunku. Pozwalam życiu mnie kochać. Odpuszczam oczekiwania, co do rezultatów, bo wiem, że teraz jest teraz. Zawsze jest teraz. Kocham życie i akceptuję całe dobro, które od niego otrzymuję. 

Idę do ogródka. Kooocham to lato. Na swój sposób. Uśmiecham się do ciebie, miej EKSTRA dzień <3 

Komentarze

  1. Co to jest to czarne posypane białym?
    PS banana rozpoznałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze coś :) Kulki z cieciorki, daktyli i kakao... mistrzowskie :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Koniec Agaty. Tak właśnie.

Barbara Kazana