Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

Można

Obraz
Miałam wczoraj okropny dzień. Od konieczności radzenia sobie z okropnymi niespodziankami, przez rozliczenie za własną naiwność, po ataki dziecięcej histerii w odpowiedzi na moje nieudolne próby panowania nad własną energią. Chciałam, chociaż na chwilę, zamknąć oczy i poudawać, że nikt mnie nie widzi… Ale. Tak, jest duże ale:) Z końcem dnia udało mi się to wszystko odwrócić o 180 stopni. Zupełnie od niechcenia, przyjrzałam się jednej z moich zagadek z bliska. Z tak bliska, że odległości między pikselami były naprawdę pokaźne. I zobaczyłam brakujący kawałek, którego nawet nie próbowałam szukać już od dłuższego czasu (poddałam się, ale widać nieskutecznie:). Tak po prostu, o jest, jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć. I… udało mi się zrobić coś dobrego dla Jacka. Tak się cieszę, pomogłam mu odwrócić jeden głupi schemat myślowy, w którym utknął od dłuższego czasu i nie wiedziałam, co mogę dla niego zrobić. Nie mogłam w żaden sposób do niego trafić. Wczoraj znalazłam drogę. Właściwie to d

O motywacji w ogóle

Głupie zachcianki i wzniosłe cele. Cele żeby przetrwać w codzienności i cele na drodze do ewolucji świadomości. Cele zorientowane na siebie i cele zorientowane na świat. Cele nowe i cele, które istnieją dla nas od zawsze. Są różne cele, wynikające z różnych potrzeb. Niezależnie od rodzaju celu, to, jak do niego podejdziemy, ma olbrzymi wpływ na nasz proces tworzenia. Zwykle, jak ja coś chcę… Najpierw pytam, CZY MOGĘ? (czy to jest zgodne z moimi zasadami?). Następnie – „CZY JESTEM W STANIE?” Dalej pytam – JAK BARDZO chcę? (to z miłości do siebie). Potem – „DLACZEGO chcę”? – tutaj dalej staram się kochać się mocno i wcale nie oceniać tych przyczyn, jakiekolwiek by nie były, bo tylko z pozycji pozą oceną, mogę uzyskać szczerą i prawdziwą odpowiedź. Potem pytam – „PO CO”? Tu już oceniam na maksa. Nie tyle oceniam, co wybieram między różnymi rzeczami, które chcę, właśnie na podstawie wyniku testu „po co?” Ewaluacja musi wypaść pomyślnie. Dopiero na końcu pytam „JAK?”. Jak już wiem, że mogę

O świętości innym razem

Obraz
Cześć kochani. Koniec tego dobrego. Pianino musi wrócić, tam skąd przyszło. I to szybko. Dystraktor nad dystraktory! Co siadam w moim miejscu, na moim dywanie, przy moich rzeczach, którymi się powinnam zająć – i tak włączam pianino. I w dodatku nie ma z niego żadnego pożytku. Żeby był, musiałabym poświęcić mu dużo więcej czasu niż bym chciała. Co ja w ogóle chciałam sobie udowodnić! Teraz już śmieję się sama z siebie. To, że ktoś, coś ładnie zagrał na skrzypcach, ewidentnie (no dla mnie – prawie) nie znaczy, że ja też muszę (mogę..) to zagrać. NAWET jak wybiorę instrument największego prawdopodobieństwa sukcesu. Nawet, jak to coś mnie poruszy (okoliczność łagodząca:). Wzięłam dziś dzieci i poszłam do kościoła. Tak właśnie. Anka zdecydowała, że będę chrzestną Michasia! Chyba się Wam nie chwaliłam. I potrzebowałam zaświadczenia z kościoła. Że wierzę. Że praktykuję. Poszliśmy sobie przez las. W kancelarii parafialnej pani wyjęła moją „teczkę” i mówi: - ślub… był (ok) - chrzest… by

Pamięć komórkowa i rozmowy z moją 9-letnią self

Kiedyś, dawno dawno temu, uczyłam się grać na pianinie. Bez polotu, bez słuchu, bez talentu. I co najważniejsze, nie z własnego wyboru, toteż zupełnie bez chęci. I teraz, TERAZ, mam czelność spytać, halo, moja pamięcio komórkowa, gdzie jesteś? :) Anka (która wtedy uczyła się ze mną, i która potem wylądowała w szkole muzycznej, bo miała i więcej słuchu i więcej polotu) pożyczyła mi pianino, napisała na kartce, która nutka to który przycisk… Mam zapisaną piosenkę (w końcu!), która mnie do pożyczenia pianina zainspirowała… No nic tylko sobie pograć. A moja pamięć komórkowa na to: hahaha! Że skoro nie miałam tego wtedy, to do czego ja się chcę odwoływać. Ale, coś tam miałam (pomijając to, jakim kosztem:). Odzyskam, co moje, czemu nie. ALE moja 9-letnia self się teraz ze mnie śmieje Ale z miłością, ja wiem. No dobra. Nie spytam, co za lekcja. Chociaż dobrze wiem, że inspiracja, to była tylko inspiracja, cel jest większy. Jeszcze nie spytam. Po wtorku, spytam wtedy. Będzie lżej. Zakładając w

U dziadków

Obraz
Świąteczny obiad… Już po. Zrobiłam dużo, dużo zdjęć. Po czym, dostałam powszechny zakaz, umieszczania ich na blogu. Niech żyje skromność ;) Szanuję prywatność familii, więc pokażę Wam tylko kawałek naszych Świąt… dzieci robiły. "Babci ręcami" :)

O motywacji bycia dobrym

Obraz
Czy to, że dziecko boi się ukraść lizaka w sklepie, wystarczy, żeby było zadowolone i przekonane, że jest „dobrym” dzieckiem? Może, jakby nie było żadnych konsekwencji kradzieży lizaka, to natychmiast schowałoby go sobie do kieszeni? Pewnie, że nie wystarczy. Strach nie jest dobrą motywacją. Ale może być pierwszym krokiem. Początkiem drogi podejmowania właściwych decyzji. Bo czym jest świadomość konsekwencji swojego wyboru? Na pewno zliniowaniem nas z wrodzoną preferencją doświadczania przyjemnych rzeczy (raczej niż tych mniej przyjemnych). Jak to wygląda poziom wyżej? Wiemy, że konsekwencje złego wyboru, mogą być dla nas bolesne. Poziom wyżej, nie ma to aż takiego znaczenia. Wtedy potrzeba bycia dobrym, bycia uczciwym, przeważa nad strachem przed „karą” (w postaci konsekwencji głupiej decyzji). Aspiruję do tego poziomu. Aspiruję, bo mam taką potrzebę bycia dobrą, że widzę, że motywacja „unikania” to tylko wynik prostego warunkowania, coś najbardziej podstawowego. A nie coś, na czym mo

Zaufanie

Cześć kochani. Ostatnio przez długi czas zastanawiałam się nad wyborem między ZAUFAĆ a NIE WYCIĄGAĆ POCHOPNYCH WNIOSKÓW. I tak skakałam sobie od jednego bieguna do drugiego. Nie mogąc się zdecydować. Właśnie zobaczyłam, że tak naprawdę, rozwiązanie jest proste. Skoro już coś widzimy… Skoro już coś JEST NAM DANE zobaczyć.. To dzieje się to w jakimś celu. ZAUFAĆ wygrało :) ale oczywiście z domieszką, o nie wyciąganiu pochopnych wniosków, jako że warto też się chronić przed myśleniem „na wyrost”. Ale ta ochrona też SIĘ MIEŚCI w „zaufać”. Zaufać jest takie szerokie! Warto zaufać swojej „intuicji”. Czemu użyłam cudzysłowiu? Może nasza intuicja to coś więcej, niż nam się wydaje? Może nie wiemy o niej wszystkiego? Może jest to tylko słowo-symbol dla czegoś dużo, dużo większego, czego jeszcze nie jesteśmy w stanie poznać? Nawet jak nie jesteśmy w stanie poznać, możemy spróbować doświadczyć. Możemy spróbować zaufać sobie. Nawet jak „nie mamy dowodów”, na to, dlaczego coś czujemy. To przecież to

Świątecznie

Obraz
Cześć kochani! Ale jestem z siebie dumna. Otworzyłam jedno okno jakiś czas temu, zapomniałam o tym, i dziś zostało mi to przypomniane. Bez cienia strachu, wzięłam odpowiedzialność, zrobiłam co trzeba. Nie tylko dlatego jestem dumna. Powoli, powoli moje rozumienie rzeczy, zaczyna się przekształcać w czucie. Jeszcze nie w takim stopniu, żebym się śmiała z tego, co było (be ironii, która jest zwykłym mechanizmem obronnym, a nie oznaką postępów). Ale już w taki, że mam dla siebie dużo miłości i współczucia, patrząc z boku. Teraz wystarczy tylko ucieleśnić tę perspektywę.   Wiem, zaraz Święta. Dla mnie oznacza to dwa dni CISZY (przerwa w robotach drogowych za moim oknem, jeeej:) Z okazji tegorocznej Wielkanocy, życzę Wam od serca – zdrowia, niech ciało współpracuje, zamiast się buntować. Pokoju – na zewnątrz i w sercu. Miłości – do siebie, do świata. I nade wszystko – radości tworzenia każdego dnia. Uśmiechu, zaufania, poczucia spełnienia. Świętujcie!

Mój mały Poeta

Obraz
Moje dziecko, dzisiaj, w Sztuce Wyboru, bawiło się rybkami w kąciku dla dzieci. Pierworodny. Ułożył wierszyk, aż sobie zapisałam, tak mnie zaskoczył: Płyną rybki, zgadnij gdzie, jedna zasnąć w namiocie chce. Schowaj się, schowaj ty, będziesz miała słodkie sny. Co nie?! :) Ja swój pierwszy wierszyk z dzieciństwa pamiętam do dziś. A może to nie był pierwszy… W każdym razie, dzieciątko moje, idzie w ślady mamy. Śmiać się czy płakać…? :) Skąd się wzięło imię Jacek? Tak, w TYM namiocie :)

Spacerowe dylematy

Obraz
Ech, tak ładnie padało od samego rana. No i właśnie wyszło słońce. A już myślałam, że mi się upiecze spacer z dziećmi do „Sztuki Wyboru” i okolic… Myślałam, że pojedziemy sobie na plac zabaw, taki z piłeczkowym basenem i rurą strażacką do zjeżdżania. No nic, jak już obiecałam... Ale dziś pójdę tam mądrzejsza. No i w lepszej kondycji. I nie będę więcej obiecywać, o. Zdecydowanie wolę spacery do lasu... do naszych pociągów... piesków... siłowni leśnej... sprzątania kapsli... Czekajcie... zdaje się, że zaraz Święta. Czego by Wam tu życzyć... Pomyślę :) I wrócę. Pomysłowe to moje Małe, czyż nie :) Za podstawę konstrukcji posłużyła trampolina.

Sztuka Wyboru (w Gdańsku)

Obraz
Jacek się czuł jak u siebie... Asię nosiło... Michał mój kochany. To dziecko wielkości (prawie) Asi, ma pół roku! (jutro:) Wczoraj tam byliśmy. W mojej dzielnicy, takie rzeczy... Niepokojące miejsce. Mocno niepokojąca sztuka. Zupełnie niepokojący klimat. Ale wrócę tu jutro. No OBIECAŁAM... (Jackowi)  I... zobaczyłam mojego kochanego Klopsa, jeej :)

Siła Uważności

Obraz
Cześć kochani. Chciałam Wam coś polecić. Książeczkę dla dzieci, o wdzięcznym tytule, „Lew Staszek i siła uważności” Agnieszki Pawłowskiej. Książeczka jest niesamowita. Błyskotliwa. Mówi o tym, jak sobie radzić ze złością, z frustracją. Mówi w piękny sposób, pięknym i przystępnym językiem, który „toruje” drogę do serca dziecka i sprawia, że małe utożsamia się z bohaterem. Książeczka uczy, że jesteśmy silni, że mamy wpływ na rzeczy. Że to od nas zależy, jak będzie wyglądało nasze życie. Mając dzieci od prawie 5-ciu lat, na tak mądrą książkę jeszcze mi się nie zdarzyło trafić. Mówiąc „chciałam Wam polecić” miałam na myśli dokładnie to co powiedziałam :) Każdy dorosły może się dzięki tej książce dużo nauczyć. 

Gwiazda Północna

Obraz
Haha, moja drukarka właśnie zachowała się nieco absurdalnie. Wydrukowała strony z pliku, który nawet nie był otwarty. Ciekawe, ciekawe… W ogóle zapowiada się ciekawy dzień, tak coś czuję. Jedna mała preferencja osobista - jak mają być niespodzianki, niech będą dobre! Ale ufam, ufam. Że stąd, tutaj, nie zawsze mogę ocenić, co jest dobre, a co nie. I dlaczego. „There’s ALWAYS a bigger reason behind what appears to be obvious”. Tralala.  Kocham. Doceniam. Dziękuję za każdą szansę. Zrobię wszystko, co mogę, najlepiej jak umiem. Tak właśnie.  Pięknego dnia kochani!

Jakie macie plany na wiosnę?

Ja kupie ziemię, przesadzę kwiatki. Pierwiosnki pójdą do ogrodu. Posprzątam zgrabione liście. Posieję maciejkę. Słoneczniki. Może nawet umyję okno (to w dachu, żeby mieć ładniejsze zdjęcia nieba :) ) W ogóle, znalazłam pierwszą czterolistną koniczynę w tym roku. Zupełnie maleńką. Wszystko się budzi, jest po prostu przepięknie. Nie mogę się doczekać tego świeżo-zielonego koloru młodych liści na drzewach. Muzyki pszczół pod kwitnącą czereśnią, kwitnących jabłonek. Pierwszą pszczołę parę dni temu dostrzegła Marta. Jakimś cudem obudziła się przedwcześnie i schroniła u mnie w domu :) Będziemy mieć w tym roku jeszcze piękniejszą wiosnę niż zwykle, bo dzieci przeżywają to coraz świadomiej. Jacka spróbuję trochę uwrażliwić na przyrodę (żeby nie było jak w zeszłym roku: „o, ślimak!”, i ślimak lądował pod butem…). Asi uwrażliwiać nie muszę. Asia uwrażliwia mnie. „Mamusiu, choinka mnie ukłuła! Ale przeprosiła.” Asia przekłada kamienie pod drzewami, żeby trawce było łatwiej rosnąć. Ach, moja A

21 marca

Obraz
Pięknej wiosny kochani! Przyroda się budzi, pozwólmy się jej zainspirować! Obudźmy się też!

Zapalenie nerwu trójdzielnego

Kto z Was miał? Co pomogło? Maila, pliz. Zamiast wyleczyć jedną stronę, przeniosło mi się na drugą, a już wyczerpałam limit środków bólowych, które mój organizm jest w stanie bez-szkodowo zmetabolizować. A nie chcę sterydów, mocno nie chcę... Poza tym zdecydowanie nie mogę sobie teraz pozwolić na wyjęcie 5-ciu dni z życiorysu.

Wiosennego weekendu kochani!

Obraz

Co by tu...

Cześć kochani. Obudziłam się dziś z myślą... Że może, zamiast się tak mądrzyć i mądrzyć, wcieliłabym któreś z tych moich mądrości w życie? A obudził mnie wdzięczny dźwięk szlifowania, (czy tam piłowania) kafelek (czy tam bruku). Roboty drogowe przed moim domem od czerwca, z małą przerwą na grudzień – styczeń – luty. Niech będzie, mały dystraktor wielki cel.  Ostatnie dni zimy. Zaraz będzie "prawdziwa" wiosna! Czas na zmiany. Nawet psychologia reklamy to wykorzystuje ;) Mogę i ja. Całuję Was kochani!  Bądźcie uważni dziś. Kto wie, ile szans niechcący codziennie przegapiamy... Haha, miałam się nie mądrzyć :) Nie mniej całuję Was i pozdrawiam!

„Wyznaczymy sobie miejsce i czas”

Obraz
Jak miałam lat naście. Byłam taka fajna, taka nie z tego świata, taka zbuntowana Bo przecież, to nie była moja wina, te wszystkie porażki i cała masakra świata, która mi się stopniowo objawiała. To była wina rodziców. To była wina świata. Robicie mi krzywdę! No chyba nikt się nie będzie kłócił, że jestem tutaj ofiarą. Że schematy wkładane nam do głowy, nie są dobre. Że system jest zły. Że świat jest zły i JAK W OGÓLE MOŻE TAKI BYĆ. Ciężko mi się było odnaleźć w tym świecie. Ale przecież, po to ma się to naście lat, żeby jeszcze nie brać odpowiedzialności, prawda? Nie żałuję pogo na koncercie. Nie żałuję czarno-białej wizji świata. Sztywnych algorytmicznych rozwiązań, takich samych dla każdego problemu. Nie żałuję nawet oceniania wszystkiego dookoła. Czucia się lepszą. Od tych, którzy mają władzę. I od tych, którzy pozwalają tym pierwszym robić, co chcą, także. Nie żałuję, bo nastoletnie doświadczenia odrzucenia reguł i świata, w którym krzywdzenie drugiego człowieka jes

Kocia sprawa

Obraz
Nigdy nie zgadniecie, co dziś miało miejsce u nas w ogrodzie! Pamiętacie kocią mamę z trójką kociątek, które mieszkały w namiocie moich dzieci, które karmiliśmy (pisałam Wam o nich w zeszłym roku)? I jak nam było smutno, jak zniknęli wszyscy jesienią…? Wróciły!! Nasze kotki wróciły! Dawne maleństwa są wielkie, spasione i bardzo, bardzo kreatywne! Co one wyprawiały… Wdrapywały się po drabince dzieci, zjeżdżały ze zjeżdżalni na czterech łapach, chodziły po drewnianej „równoważni” oraz, co było najlepsze i żałowałam że nie mogę tego nagrać – huśtały się na huśtawce dzieci! Potem mama ich uczyła polować. No po prostu TAKĄ mieliśmy radochę! A zaczęło się, od wypatrzenia wiewiórki na drzewie. A potem kota zaczajonego pod tym drzewem. I zaraz – przyszły pozostałe 3. No super. Jeśli zostaną u nas, następnym razem zrobię Wam fotki :) Jeden młody ma odgryziony ogon, ałć. Ale po drzewach zasuwał!  dzieło pierworodnego, nazwał je "rzeźba"

Ktoś powiedział, że mało piszę o TEMACIE bloga, proszę uprzejmie :)

2 fakty o SM. 1 – wysoka temperatura wywołuje zaostrzenie choroby. No tak. I 2 – intensywne emocje wywołują zaostrzenie choroby. Dwa fakty. Czy myśleliście nad tym, że to może tak naprawdę JEDEN i ten sam fakt? Jeden mechanizm? Może zaostrzenie jest wołaniem organizmu – „Nie, starczy, otwórz oczy, za dużo wysyłasz energii, już sobie nie radzę”. Słowo wyjaśnienia, zanim pogłębię temat. Być może zauważyliście, że gorąco robi się nam jak „wysyłamy” energię. Jak transmitujemy coś, w jakiś sposób w kierunku NA ZEWNĄTRZ nas. A kiedy jest nam zimno? (Haha, jakbym to wiedziała, nie musiałabym mieć SM ;) ) Zimno jest nam, kiedy jesteśmy nastawieni na odbiór. Kiedy jesteśmy „magnetyczni”, przyciągamy energię w swoim kierunku. Wracając do mechanizmu choroby. Może w obliczu emocji, zamiast bronić się (wysyłając energię), warto zaufać i nastawić się na odbiór? MIMO, że nie wiemy, co „przyjdzie” i pozornie odbierając, mamy mniejszą kontrolę nad rzeczami (taaak, ja wiem… to NA TYM polega

W swojej szufladce

Obraz
Właśnie się dowiedziałam, na ile mnie "wyceniono" w EDSS :) Uwaga, uwaga, 4,5! Moi kochani. Nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Wybieram śmiać. Tralala. Włączyłam sobie zabawną piosenkę. Nie spodobałaby się Wam, chyba. Może kiedyś się podzielę. Całuję Was gorąco i lecę, bo czas złamać komuś serce, że nie, nie pójdziemy drugi raz do kina na Zwierzogród, tylko poczekamy aż zaczną w kwietniu grać Kung-fu Pandę. Istnienia opcji pójścia na Robinsona Crusoe nawet nie są świadomi, bo reklama tej bajki którą zobaczyłam, ech... Dobra, ja też bywam wredna, ale TO, jak w niej pokazują koty, jest naprawdę niefajne. A Asia już jest prawie gotowa żebyśmy mieli swojego kota :) prace ogrodowe, pachnie wiosną mama, a kiedy posadzimy fasolki... Las w oczach Asi. Dobrze że moje dziecko patrzy w górę. Nawet rozmawia z drzewami! Ale nie tymi, tylko z zaprzyjaźnionymi, w naszym ogrodzie ;)

O neuroplastyczności

Chcecie zrobić coś dobrego dla swojego mózgu? Polecam http://www.neurotyk.net/2010/02/jak-dziala-obrotowa-tancerka/ Ćwiczyłam to kiedyś, ale chyba znowu zacznę. Jak? No wiadomo, każdy po swojemu. Ja najpierw dochodzę do miejsca, gdzie mogę swobodnie zamienić kierunek ruchu tancerki (co u mnie sprowadza się do aktywowania prawej półkuli, co może zająć trochą czasu). Potem cykl: 1 obrót w prawo – 1 obrót w lewo na zmianę, 12 powtórzeń. Co jest względnie łatwe. Potem 2 obroty w prawo – 2 obroty w lewo na zmianę. Też 12 razy. To już jest trochę trudniejsze i wymaga większego skupienia. Chociaż, to pewnie zależy od osoby. Jest to (w mojej opinii) ćwiczenie na synchronizacje półkul mózgowych. Tyle rzeczy ćwiczymy rehabilitując się (dobra, nie jestem DO KOŃCA uczciwa mówiąc „my” :) ), że śmiało możemy poświęcić trochę uwagi naszej części ciała, która, bądź nie bądź, ucierpiała najbardziej… I teraz mogę uczciwie powiedzieć „naszej”, mówiąc nie tylko do „towarzyszy w chorobie”. Spotkałam kie

Roman Roczeń - Emeryt

Obraz
A mi się dzisiaj śniły żagle. I Mikołajki i Giżycko. I że wszystko się zmieniło. Ałć.  Ciekawe kiedy wrócę... Podobno...

Nowy start

Obraz
Jestem. Powiem Wam. Kilka osób spytało mnie „co biorę”, w sensie suplementów itp. Niedużo w sumie, jak na setki magicznych nowinek, które mają „uleczyć SM”. Olej lniany. Witaminę B complex. Bacopa monnieri (bakozin). Selen. Glutation staram się brać. D3 też. Nie mogę uczciwie powiedzieć, że polecam te rzeczy. Mogę powiedzieć tylko, że ja się dobrze czuję. Że objawy, które miałam przez lata, są dużo, dużo mniej dokuczliwe niż kiedyś. I też, że wiem, że raczej nie jest to kwestia suplementów, które biorę. Jeśli już to gilenyi. Słuchajcie swojej intuicji. Sami wiecie najlepiej, czego potrzebuje Wasz organizm. Jak nie wiecie, warto zapytać. A jeśli chcecie wiedzieć, co mi pomaga, a nie tylko co biorę… Pomaga mi praca nad oddechem i zdobywanie coraz większej świadomości własnego ciała. To jest nierozłączne, bo odpowiednio kierując oddechem, naprawiamy to, czego działanie zostało zaburzone. Afirmacje. Nie, zupełnie nie chodzi mi o bezmyślne gadanie do lustra. Tylko takie, którym towarzyszy ś

Once came a wind dark and cold from the lowly places

Cześć kochani. Na razie znikam. Nie gniewajcie się. Bo… Od dłuższego czasu badałam pewną sprawę. Szukałam i szukałam. W końcu wczoraj dostałam odpowiedź. I odpowiedź złamała mi serce. Coś w rodzaju „uważaj czego sobie życzysz”. Rozwaliła mnie na małe kawałeczki. Obecnie staram się ze wszystkich sił, żeby nie przekazać energetycznego syfu, który jest we mnie, moim dzieciom. Nie po to się staram, żeby tutaj robić to Wam. Szczególnie, że owy syf liniowio przekłada się na moje samopoczucie fizyczne. Wrócę, jak sobie z tym poradzę. Pewnie, że sobie poradzę. Bo może coś źle zrozumiałam. Może coś przegapiłam. Może rozwiązanie jest bardziej skomplikowane. Odrobię tę lekcję i wrócę. Póki co nie mam nawet siły, żeby zadać pytanie jaka to lekcja… Bless you all!

Head first

Przyszłam pojęczeć. No dobra, dobra, nie musisz czytać. A więc, jak mówiłam…. Już w piątek, tak, w ten piątek! czeka mnie trudne i bolesne doświadczenie jakim jest wyrwanie ósemki. A mając uszkodzone drogi słuchowe po lewej stronie, wysokie dźwięki bezpośrednio przy uchu (TAKIE JAK DŹWIĘK WIERTŁA „dłutującego” kość w której owy ząb siedzi, czyli nie tylko dźwięk też bezpośrednia wibracja), to coś przed czym, jakbym tylko mogła, uciekłabym daleko, daleko stąd. Część z Was pewnie wie, co to ból neuropatyczny. I ma być aplikowany tak bezpośrednio… I JUŻ W PIĄTEK! Niby widzę, jaka ma być w tym lekcja i w ogóle, ale wiem też, że muszą być łatwiejsze sposoby, żeby się tej lekcji nauczyć, także buntuję się, o, właśnie tak. Pewnie że dodaję temu energii, widać mam dodawać, widać to ma być jeszcze gorsze, niż mogłoby być. I, tak, mam nadzieję, że to ostatnia z tych lekcji, bo jeśli znowu nie wyciągnę wniosków, to boję się myśleć, jak wyglądałaby następna lekcja z tego cyklu, skoro mam taką wyob

O dualizmie

Obraz
A kiedyś się przekonamy, że przeciwieństwa były tylko aspektami tego samego spectrum. Tą samą energią w innych odsłonach. Kiedyś przeciwieństwa będą jednością. Serio :)

Z rundy drugiej

Cześć kochani. Wiecie co… podzielę się czymś z Wami. W sobotę miałam pewien test. Pewien ważny test, który odwlekałam i odwlekałam, aż zamanifestował się sam. Wiecie sami, jak odwlekanie rzeczy, których się boimy potęguje nasz strach. Tak, ja też to wiem, ale i tak dalej to robię. Ale w sobotę obiecałam sobie przestać. Bo strach podniesiony do potęgi entej naprawdę może powodować zupełnie irracjonalne reakcje. Skumulowane emocje, nowa sytuacja, jej… Ale w sumie jestem z siebie dumna, że to zrobiłam i z tej okazji na dobry początek tygodnia zacytuję Wam Herberta: „bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy ” PS. Co planujemy na ten tydzień? Pojechać na basen. I zabrać aparat. I go użyć (tak…). Przydałyby się jakieś nowe fotki uśmiechniętych pysków na lodówkę ;) No i jako że obiecałam sobie skończyć z odwlekaniem rzeczy, jadę dziś do szpitala załatwić pewną ważną rzecz. Trzymajcie kciuki :)

Brave & Happy Songs na dobry początek dnia

Obraz

Małe kochane

Obraz
Całujemy Was kochani!