O prawie hedonistycznej asymetrii
Cześć kochani :) Ok, zacznijmy od „co to jest”, nie
wytłumaczę Wam tego lepiej, niż wikipedia;)
‘Prawo hedonistycznej asymetrii – przyjemność zanika
szybko (wraz ze stopniem zaspokojenia), a przykrość może się utrzymać długo –
można przywyknąć do zdarzeń, które wzbudzają emocje pozytywne, ale nie
przywyknie się do zdarzeń, które wywołują negatywne emocje.’
Obserwuję to, jestem w tym, idę przez to. Nie podoba mi się
to. Ok, czemu tak się dzieje? Czemu złe wydarzenia wpływają na nas bardziej,
TRWALEJ niż dobre? Weźmy na przykład dzieciństwo, czemu boleśnie pamiętamy
nasze zranienia za dzieciaka, a nie wspominamy, ile tam było radości, między
tymi paroma okropnymi wydarzeniami?
Czemu zdarzenia wzbudzające emocjonalne cierpienie mają
dłuższy efekt w naszej świadomości? Jak to zbalansować? Jak zmniejszyć ten
efekt? Ktoś powiedział, nie walcz z tym czego nie lubisz, walcz o to, co lubisz.
Dobra, słowo „walcz” – nie lubię, ale ktoś miał rację. To może być moje
rozwiązanie. Bo co to znaczy, że „przywykamy” do dobrych zdarzeń? To znaczy, przestajemy
je doceniać. A rzeczy, których nie wzmacniamy naszą energią na przykład
wdzięczności prędzej, czy później zdemanifestują się z naszego hologramu.
I jeszcze jedno o cierpieniu. Inny ktoś (no nigdy nie
pamiętam kto…;) powiedział, że nikt nie jest w stanie nas skrzywdzić bez naszej
zgody. To nie jacyś „inni” nas krzywdzą, nie „przypadki”. Krzywdzi nas to, co
myślimy o tym, co się wydarzyło. Krzywdzą nas nasze własne przekonania. Dla
jednego wydarzenie jest neutralne, dla innego to samo wydarzenie będzie
traumatyczne. To zależy, ile przekonań które NAM NIE SŁUŻĄ mamy na dany temat.
Wiem, że łatwo mówić, ale może warto do wszelkich „konfliktogennych” sytuacji
podchodzić z nastawieniem „to, co o mnie myślisz, to przecież nie moja sprawa”.
To, co inni o mnie myślą, to naprawdę nie moja sprawa. To ich sprawa. Moją
sprawą jest to, co sama myślę. O sobie, o tym co mi się przydarza, o tym czego
pragnę, o tym na co sobie pozwalam, o tym co manifestuję. O wszystkim.
Przekonania nie są „wyryte w kamieniu”. Można je zmienić. Fakt, podjęliśmy
kiedyś decyzje, żeby je uformować w taki, a nie inny sposób. Ale wszystko
płynie, zmienia się i nie każde przekonanie, które kiedyś nam służyło, dalej
spełnia dla nas tę funkcję. Przykładowo dobrze jest, jeśli małe dziecko ma przekonanie
„nie ufaj obcym”. Ale jeśli nie zmieni tego przekonania dorastając, będzie mu
ciężko w życiu. To przekonanie, które kiedyś zapewniało bezpieczeństwo dziecka,
potem będzie hamowało rozwój dorosłego człowieka.
Jeśli czegoś nam brakuje… Jeśli od dłuższego czasu coś nam
się nie udaje mimo starań… A może „ktoś” nas denerwuje? Warto przyjrzeć się,
jakie mamy przekonania na dany temat. A nawet wziąć kartkę z tytułem „związki”
albo „pieniądze”, czy „zdrowie” i wypisać wszystkie przekonania, które mamy na
dany temat. Przekonania można zmieniać. Można zastąpić pozytywnymi, takimi
które będą tworzyły dobrą przyszłość.
Połączmy wdzięczność oraz dobre przekonania i żadne prawo hedonistycznej
asymetrii nam niestraszne.
Komentarze
Prześlij komentarz