O robaczkach, lękach i miłości
Cześć kochani :) Progresywnie od paru dni
czułam się coraz bardziej paskudnie. Taka przytłoczona. Bez wartości, bez
wpływu na hologram. I tak sobie myślę, co, no CO mnie tak „siekło”, przecież
jestem mądra, kocham siebie coraz bardziej, rozumiem się coraz lepiej. Z pomocą
ukochanego mojego chłopaka skojarzyłam dwa fakty.
Zgadnijcie co teraz robię? Od
paru dni. Przechodzę kurację przeciwpasożytniczą. Zdecydowałam się na to, po tym jak ktoś spytał, czemu raz, czy dwa razy do roku odrobaczamy nasze zwierzęta, a o sobie nie myślimy... I zaczęłam. Żeby doprowadzić mój układ
pokarmowy do lepszej formy (mówią, że układ pokarmowy to drugi mózg) piję
ziółka na „robaki” (w piołun, haha), olej z oregano, nie jem ciężkich rzeczy
itp. Co to są robaki? Ok, duży przekrój, nie znam się aż tak. Wiem jedno –
pasożyty żyją z nami, jeśli stworzymy im odpowiednie warunki, żeby sobie egzystowały.
Czym się karmią? Moim zdaniem, lękiem. Coś, co jest pasożytem (czyli kradnie
naszą energię i jeszcze nam szkodzi w inne sposoby, np. zatruwa swoimi
„odchodami”, które są silną neurotoksyną, która na pewno nie pomaga w
stwardnieniu rozsianym), lubi środowisko, które umożliwia takim pasożytom
życie. Czyli wszelkie negatywne uczucia, lęki, toksyczne przekonania.
Pozbywając się moich pasożytów, pozbywam się także tej energii. Oczyszczam się
z własnych lęków.
Myślę, że właśnie dlatego
czułam się taka bezwartościowa i winna i niewarta miłości i beznadziejna.
Oczyszczałam się z myśli i uczuć, które mi już nie służą. Wystarczyło, że to do
mnie dotarło i uwolniłam moje lęki, poczułam się znowu piękna i dobra. Wiem, że
na miłość nie trzeba zasługiwać. Eryk powiedział coś, co mi mocno otworzyło
oczy (i serce:) – nieważne jaka jesteś, JESTEŚ. A to znaczy, że wszechświat
chce, żebym tu była. To znaczy, że jestem taka, jaka mam być. Może nie idealna,
ale doskonała. W tym wszystkim jaka jestem, jest doskonałość. I ona nie wymaga
ideału (który na naszej planecie nie jest zbyt realną rzeczą).
Poczucie własnej wartości,
miłość do siebie (i odpowiedzialność!) – to wszystko piąta czakra, czakra
gardła. Może się zdarzyć, że zaczynając kochać siebie, dostaniemy chrypki, albo
kaszlu. Pozbywamy się w tej sposób energii, która już nam nie służy, która nas
blokowała. Za pomocą której sami siebie krzywdziliśmy.
Dziękuję za dar życia.
Dziękuję, że kiedyś na początku, jak wszystko się oddzielało od punktu kreacji,
stałam się właśnie tą świadomością, którą jestem. Robię wszystko najlepiej, jak
umiem. W porządku jest popełniać błędy w czasie nauki. Wszystko jest dobrze.
Wszystko w moim świecie dzieje się dla mojego najwyższego dobra i największej
radości.
Kocham Was, blessing <3
Komentarze
Prześlij komentarz