Dokąd

150kg piasku z punktu A do punktu B (punkt A będący naszą furtką, punkt B – piaskownicą dzieci, ze schodami po drodze). W 6 ratach.. (rat byłoby więcej, ale ciężko przetransportować PÓŁ worka piasku….) No, wiem :P Miałam taczkę, opona pękła. Misja była więc mocno zabawna (no nie udźwignę takiego worka, nie ma co ściemniać:), kreatywna i co najważniejsze, zakończona sukcesem.

„Teraz znów słyszę jeden tylko głos jeden głos jeden głos
jedno słowo
które woła mnie.
Dokąd?”
Aleksander Wat

A ode mnie… Nikt cię nie ocenia, oprócz ciebie samego/samej. A jeśli ocenia, to jest jego problem, nie twój, serio. Więc jakbyśmy tak spróbowali spojrzeć na siebie uczciwie. Bo co się stanie, jak przyznasz przed SOBĄ, jaka jest prawda? Jaka jest najgorsza rzecz jaka może się stać? No jaka? Wtedy tak naprawdę zobaczysz, że rzeczywiście osobą, która cię oceniała jesteś ty. I wtedy można to odwrócić. Spojrzeć z zewnątrz, wzbudzić empatię. A potem poczuć. Jesteś w porządku. Zupełnie w porządku. Moje lustro, na przykład, jest dla mnie coraz milsze. Coraz bardziej wyrozumiałe. Coraz cierpliwsze. Schizofrenia? Może mówię w przenośni? A może nie tylko w przenośni? Może rzeczywiście gadam do lustra? I może to nie jest taki głupi pomysł? Wiem, każdy jest dla każdego lustrem. Ale czasem trudno to zauważyć i jeszcze trudniej przyjąć lekcje, które ktoś dla nas odbił. Przecież i tak prowadzisz dialog ze sobą w swojej głowie. Lustro może ci pomóc przyjrzeć się, jak ten dialog wygląda. Może do czegoś prowadzi? A do czego? Tego ci nie powiem, ale możesz zobaczyć sam/-a :)

PS. To też może pomóc owy dialog wyciszyć. Co kto lubi :) I potrzebuje. Czasem nie potrzeba słów. Czasem zrozumienie się po prostu pojawia.
Wrócę do tego. Bo „schizofreniczną” grę można też prowadzić na piśmie. Najpierw najlepiej ręcznie. Można się naprawdę dobrze poznać. A nawet wyciągnąć wnioski. Zmienić, co warto zmienić. Zadać pytania i dostać odpowiedzi. Wsłuchać się w swój wewnętrzny głos, w intuicję (która, wiadomo, zwykle ma rację…). 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Koniec Agaty. Tak właśnie.

Barbara Kazana