Się waham
Cześć kochani :) Już napisałam jęczącą notkę, jak to sobie
„zepsułam” komputer, aż mnie olśniło. I naprawiłam. Jeeej.
Już napisałam o moim orzechu, utylitaryzmie i Asi. Aż mnie
olśniło – za miesiąc. Za miesiąc po prostu zobaczę.
Już napisałam o koncepcji czasu. Percepcji, fizyce. Ale nie
byłam pewna. Nie znalazłam badania. Nie chciałam.
Więc wychodzi na to, że dziś powiem Wam tylko – (tu chciałam
Wata zacytować, ale TEŻ nie:).
Się waham. No sama nie wiem... Ale tak naprawdę, to dla mnie
to duża rzecz. Dobry znak. Coś jakbym dorastała. Bo zwykle wiem. Wiem, ale nie
potrafię. Wiem, ale nie chcę. Wiem, ale się boję. Teraz nie wiem. Po prostu. Pomyślę
trochę, gdzie jestem, docenię chwilę. I napiszę to pytanie, tylko w innym
pliku. I się dowiem, no. Dowiem się, co bym tak naprawdę chciała. Żebym WTEDY mogła to poddać. Świadomie poddać. Ku najwyższemu dobru wszystkich. Wolną wolę, porządkowi kosmosu. Z szacunkiem. Z miłością. Tak jak miałam to zrobić.
Albo… nie napiszę wcale.
Ciekawe, co wtedy? Nie wiedząc, co chcę... Mam mocne przeczucie, że
gdziekolwiek będę za rok, będzie to dobre miejsce. Może puszczę potrzebę
świadomego tworzenia na chwilkę… Ach, pokusa. Dobrze
jest mieć Anioła Stróża. Ale tak naprawdę, ktoś kiedyś, całkiem mądrze,
powiedział „If you don’t design your
own life plan, chances are you’ll fall into someone else’s plan. And guess what
they have planned for you? Not much.” Dobrze jest mieć preferencje. Nie oczekiwania - preferencje. Bo tak naprawdę bez świadomości, zaufanie jest tylko snem. Niczym więcej.
Ekstra jest ufać. Oglądać
„mapę prawdopodobieństw” bez lęku. I’m so blessed. Dziękuję.
Miłego weekendu kochani!
Komentarze
Prześlij komentarz