Niech żyje.
“When
you’re trying to motivate yourself, appreciate the fact that you’re even
thinking about making a change”. Alice Domar
Jakie mądre, prawda? :)
Dziś będzie ciekawy dzień. Pierwsze urodziny mojego syna w
gronie rówieśników. Chciałabym wyjść z tego żywa i może nawet przytomna (nie ma
to jak wygórowane wymagania;) Chciałabym też to uwiecznić. Jeszcze bym chciała,
żeby wszyscy byli zadowoleni. I żeby Asia nie była zazdrosna (już rano pytała „a
moje urodziny?”)
A z czego się cieszę? Że dzieciątko się cieszy. Że
przyjedzie tort. I dziadek. Że nasze jagódki pierwszy raz zakwitły. Że coraz
bardziej czuję, że tak naprawdę nie muszę się nigdzie spieszyć. Z tego cieszę
się najbardziej. Oddycham.
Siedzę sobie w szlafroku, moich okularach. Piję czarną
herbatę, co ładnie pachnie. Jagodami i wanilią. Ktoś za oknem pięknie śpiewa. Niebo bezchmurne
uśmiecha się do mnie. Budzik zadzwoni dopiero za jakąś godzinę (Asia wychodząc
z domu kazała „odpoczywać”), ale jakoś mi tu nie brakuje mojej poduszki.
Zaczynam sobie dzień… powoli… delikatnie… ładny ten dzień. Tyle mam niby rzeczy
do zrobienia. Wszystko to jutro. Dziś dzieci. Na moje 100%. A że dzieci dopiero potem… :)
Całuję Was kochani!
PS. Asia w aucie: „Mama patrz! Białe tulipany! Tam! Po
środku szyby!” Moje szczęście.
Jacek na urodziny by bardzo chciał TO KRZESŁO (mamo:) |
|
Komentarze
Prześlij komentarz